mam kilka ciekawych szkieł zenita - 2,0 - 2,8 i chciałem je sobie podpiąć do nikona, myślę sobie, że warto... pytanie brzmi tylko, czy soczewka korygująca jest niezbędna (wspominają coś o ostrzeniu na nieskończoność) czy niekoniecznie. zakładam, że raczej będę się bawił tymi obiektywami na bliższe odległości - jakieś portrety, i inne takie historie z niewielką głębią ostrości... :) warto bawić się w przejściówki, czy dać sobie spokój, z soczewką, czy bez? chętnie usłyszę wasze zdanie. pozdr. :)
generalnie bez soczewki skazujesz się na naprawdę mały wybór kadrów. do jakichś 1.5 m od aparatu.
soczewka czasem z niektórymi obiektywami daje backfokus, ale nie ma porażającego pogorszenia jakości