/ Takie zdanie znalezione w necie.

Bardzo spodobało mi się ostatnio znalezione zdanie w internecie - http://zagorskid.blogspot.com/

"Znany fotograf poszedł do restauracji, rozpoznał go kucharz i powiedział: Robi Pan piękne zdjęcia, na pewno ma Pan świetne i drogie aparaty. Fotograf uśmiechnął się, zjadł obiad, poszedł do kuchni i powiedział do kucharza: Bardzo mi smakowało, na pewno ma Pan dobre i drogie garnki..."

Podpisuje się podtym obiema rękami. A Wy?

A my nie.

agresywnie. dlaczego?

Nie - agresywnie, tylko asertywnie. Bo zupa była za słona!!!!

brałam udział w ramach FAMA w warsztatach z Tomkiem Sikorą, przyjechało kilku chłopaczków fotografujących od kilku miesięcy mieli sprzęt za 4-5 tys każdy, nie licząc laptopów, dodatkowych urządzeń typu lampy i dodatkowe obiektywy... pan Tomasz przyjechał z lumixem, który mu się mieścił w kieszeni... stwierdził że to mu wystarczy, bo ma szeroki kąt, jest lekki i dyskretny....

No kurde, kazdy musi przejsc przez faze onanizmu sprzetowego, tylko z wiekszym czy mniejszym nasileniem. :) Ja po 3 latach zdaje sie zaczynam normalniec... sprzedalem z polowe posiadanych szkielek, nie kupuje nowych, chociaz sa :) itd. Nawet Zeissa 24-70/2.8 choc snilem o nim przez rok chyba. :)

największy ból, że kupuje się i kupuje....a potem trzeba to nosić;)

Co byście nie napisali fakt pozostaje faktem, że każdy znany zawodowy fotograf ma sprzętu pełne szafy. Fakt, że pan Sikora nie przyjechał na warsztaty z szafą o niczym nie świadczy.
Dobry sprzęt nie znaczy automatycznie dobre zdjęcie. Dobry sprzęt to tylko większa szansa na dobre zdjęcie. To niezawodność, która w przypadku zawodowca jest warunkiem wręcz podstawowym. Dobry sprzęt to także ergonomia pracy.
Można wbijać gwoździe młotkiem, można też i kamieniem ;)
Co kto woli.

Jeszcze tak niedawno znani, wielcy fotografowie, profesjonaliści itd. robili świetne zdjęcia za pomocą sprzętu, który dziś można sobie kupić za niewielkie pieniądze...

a co powiecie o grafice warsztatowej? narzędzia i materiały nie zmieniły się od czasów Durera....

zgadzam się z marconi, ale nie dokońca. no bo teraz DOBRY sprzęt nieoznacza drogi. No bo czym różni się D40 a D60? Czy naprawdę to był aż taki skok technologiczny żeby dać 2000 zł więcej? podobnie ma się sytuacja teraz pomiędzy D60 a D80. 2000 zł różnicy, pytanie czy dla kogoś kto zaczyna zabawy z fotografią w sposób ćwierć-profesjonalny powinien wydawć około 3000 zł? (tylko kosztuje nikon d80 18-135, lampa SB 400 podajże)

Ten kto zaczyna to powinien sobie kupić np. zenita xp12, albo, żeby nie przesadzać, jakąś praktikę, czy innego OMa...
o właśnie... OMa ;)

ooo a ja sobie nigdy jeszcze nie kupiłam żadnego sprzętu...mam wszystko po dziadku, stare, zużyte i nieszczelne, aparat owijam tasiemką ;-) mój sprzęt jest warty może z 300 PLN ;-)

Holgę za 200 kupcie :)

Cokolwiek by się nie napisało "w tym temacie" będzie to uogólnienie albo banał, np: każdy musi dojrzeć i sam zdecydować czego mu trzeba, a po drodze bez prób i błędów się nie obejdzie.

ojojcoras - zgadzam się z Tobą. Różnice jakościowe pomiędzy aparatami, które porównałeś nie są warte różnicy w cenach. Często bezpośredni następca danego modelu jest od niego tylko nieznacznie lepszy lub różni się wodotryskami. Z tego właśnie powodu moje wysłużone 20D zamieniłem nie na 30D a na 5D.
Wracając jednak do myśli przewodniej mojej poprzedniej wypowiedzi, chciałbym zobrazować ją przykładem.
Wyobraźcie sobie sytuację, że jako zawodowi fotografowie wyjeżdżacie na długo oczekiwaną wyprawę fotograficzną na Islandię. Koszty takiego dwutygodniowego przedsięwzięcia są niebagatelne. Waszym celem jest przywiezienie zestawu zdjęć krajobrazowych. I co jedziemy wtedy z jednym średniej jakości body i dwoma obiektywami?
Żaden zawodowiec sobie na coś takiego nie pozwoli. Nawet rozsądny amator powinien na taki wyjazd wypożyczyć drugie body i zabrać pełen zestaw obiektywów i innych gratów.
Inny bardziej banalny przykład. Podpisujecie umowę na wykonanie zestawu fotografii ślubnych. Para młoda przy ołtarzu, obrączki na paterze a tu nagle pach !!! Wasz jedyny aparat wiesza się bo tak mu się właśnie zachciało. Co powiedzieć wtedy? "Proszę księdza za małe 30 min przyjedzie kolega z innym aparatem a my może w tym czasie strzemiennego."
Ja tylko bawię się fotografią. Jeśli padnie mi aparat albo głupia bateria w czasie szwendania się nad rzeką, nic nie tracę. Zawodowiec nie może sobie na to pozwolić.

Na szczęście większość z nas nie jest zawodowcami :-) Jadąc na Islandię zabrałbym to samo co jadąc w Tatry, czy idąc po pracy do pobliskiego lasu, czyli 2 body i 4 szkła, co mieści mi się w małym plecaczku Lowepro Micro Trekker 100 (nie mówiąc o statywie) :-)

torba na kołach:)
ale to przez oświetlenie :P
nie wyobrażam sobie zrobić sesji deskowej Lumixem. jest to niewykonalne, cokolwiek powiedziałby o tym pan Sikora :)

Bo to nie pan Sikora miał robić wtedy zdjęcia ;)

:)