Ostatnio zapanowała moda na wyciąganie twórczości szufladowej, postanowiłem więc i ja być na czasie i zaprezentować nieco mojej szufladowej twórczości.. a że dawniej realizowałem się na innych płaszczyznach... Miłej lektury!
Pan Telefon
Lit-Ion! Baterio moja! Ty jesteś jak zdrowie!
Ile w tobie mocy, ten tylko się dowie
kto cię rozładuje..
I komórka zdechła.. zdrowie mi rujnuje!
Na ważny telefon niecierpliwie czekam
bilans nie skończony, z raportami zwlekam
By tylko zadzwonił, bym słowo usłyszał..
Lecz bateria padła i w słuchawce cisza..
Trę bestię o spodnie, w grzejniczek chcę wcisnąć
Żeby elektronów chociaż garść wycisnąć.
Na próżno! Daremnie! Efektu brakuje.
Żaden z mych zabiegów wcale nie skutkuje.
Gdzie jest ładowarka? Gdzie jest źródło mocy?
Wiem! Jam do szuflady wsadził ją tej nocy!
Nie mam jej przy sobie, tyć w domu została
Wychodziłem wcześnie, kobiecina spała
Nie chciałem jej budzić, hałasu nie robić
Sprzętu zapomniałem.. Co tu teraz zrobić?
Kartę sim przełożę! Podważam.. wyciągam..
Gdzie inny telefon? Do biurka zaglądam
Aj! Karta upadła! Gdzie jest? Na podłodze!
Przeczesuję parter, tam oczyma wodzę
Gdzie światło słoneczne nigdy nie dociera
Macam pod szafami, w kieszeniach swych szperam
Lecz wszystko na darmo! Karta zaginęła
Diabeł nogą zdeptał, cholera ją wzięła
i mnie też już bierze, załatwion na cacy...
naładuj baterię przed wyjściem do pracy!