Czytałem właśnie wątek, gdzie autor opisywał swoje przygody z wazeliną...i filtrem UV ;-)
Wiem,że to stara sztuczka, ale przypomniało mi się o sznurku, który służył do odciągania przeszkadzającej gałęzi. Sam stosowałem "statyw/imadełko" , oraz zwykły pręt stalowy z gwintem statywowym wbijając go w torf/ziemię oraz małą latarkę do doświetlania w makro.
Chciałbym poznać Wasze "tajne bronie" w walce o uzyskanie najlepszego ujęcia ;-)
Zapraszam do dyskusji i podzielenia się doświadczeniem i umiejętnościami praktycznymi ;-)))
Kiedy na wiosne uczyłem się makro a mój aparat nie pozwalał zbytnio na taką fotografię (makro od 10 cm) wpadłem na pomysł, aby rozkręcić starego automatycznego heliosa. Po paru próbkach i przymiarkach, w końcu udało mi się dopasować 2 szkła z tego obiektywu, które po dodaniu do obiektywu mojego kompakta dawały całkiem niezłe efekty. Dzięki temu zrobiłem parę zdjęć, z których jestem zadowolony.
Druga sprawa to dyfuzorki, które robiłem z kartonów po fajkach i kalki technicznej, ale to już myślę popularne.
Podczas mojej przygody z makro wykombinowałem hmm... nie wiem jak to nazwać... swojego rodzaju "rękaw" z pustej rolki od papieru toaletowego wyklejony w środku folią aluminiową. "Rekaw" ów przykładałem do wbudowanej lampy, zaginałem pod odpowiednim kontem i doświetlałem fotografowany obiekt:)