ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ:
Poniższy tekst powstał na bazie moich własnych doświadczeń. Nie biorę odpowiedzialności za żadne uszkodzenia sprzętu powstałe po lekturze tego posta
*************************************************************
Zacznijmy od kilku pytań, prawie że retorycznych:)
Kto z was jeszcze pamięta fotografowanie analogowymi lustrzankami z manualnymi obiektywami?
A może ktoś z was do dziś używa takiego sprzętu?
A kto nie wyobraża sobie łapania ostrości bez matówki z klinem i/lub mikrorastrem?
A kto używa analogowych obiektywów z cyfrówkami?
I dlaczego matówki w cyfrowych lustrzankach tego nie mają? nawet tak doskonałych firm jak Pentax :)
zacząłem grzebać w necie i znalazłem ofertę firmy CatzEye. Mają matówki do aparatu każdej właściwie firmy. I to różne modele. Z klinem, z mikrorastrem, z liniami pomocniczymi.
Jest tylko jedno małe ale: firma mieści się w USA [czyli mogą być problemy z płatnością kartą] no i ceny też takie amerykańskie:)
Pozostało mi więc iść drogą sensei Adama Słodowego czyli "zrób to sam"
Co potrzebujemy:
jakiegoś analoga [ może być zepsuty, byle matówka była w dobrym stanie]
jakieś śrubokręty [ jeżeli analog jest radziecki to jeszcze młotek]
papier ścierny i/lub pilniki
suwmiarka!!!!
linijka
jakieś cienkie ostrze [np. nóż do tapet]
Zaczynamy!
Najpierw należy wydobyć matówkę z analoga.
W moim przypadku był to aparat marki Revue.
Nie dość że masa śrubek to jeszcze był poklejony jakimś klejem [butapren?].
Po dobrej godzinie zmagań dokopałem się do pryzmatu. A pod pryzmatem była wymarzona matówka. Jeszcze tylko cztery śrubeczki i już trzymałem ją w ręku.
Następnie wyciągnąłem matówkę z k100d. i zabrałem się do testu porównawczego.
Grubość zbliżona [ różnica 0,2mm ] Ale pozostałe wymiary tragedia.... Matówka z k100d ma wymiary 26x18mm, ta z analoga 36x28mm.
No nic bierzemy w rękę suwmiarkę, linijkę no i coś ostrego. Dokonujemy pomiarów i wyrysowujemy ostrzem na analogowej matówce zarys 26x18mm, oczywiście tak żeby klin i kółko z mikrorastrem znalazło się centralnie. Jak? no bez jaj... geometria była w szóstej klasie szkoły podstawowej:)
OK, mamy już wyrysowany odpowiedni kształt. To teraz pilnik i/lub papier ścierny w dłoń i szlifujemy do wymiaru [ nie radzę ciąć, materiał z którego zrobiona jest matówka wydaje się podatny na pękanie] . To ścieranie to nie taka straszna rzecz... mi "dopracowanie" kształtu zajęło cztery godziny:). Co jakiś czas gdy nazbiera się warstwa pyłu na matówce należy delikatnie je usunąć [np. gruszką] Uważać żeby nie zarysować powierzchni!
Jak już pisałem minęły cztery godziny. Wkładam moją wymytą wyczyszczoną "nową" matówkę do k100d. Pierwsze testy i ..... k**wa mać!!! Taki bf [a może ff?] że szlag może trafić...
Po chwili emocje stygną.... Odpinam obiektyw, wyjmuję "nową" matówkę porównuję z oryginalną. Jak wam pewnie wiadomo matówka ma dwie strony jedną matową a drugą z połyskiem. Ja oczywiście założyłem odwrotnie :(
No nic wkładam "nową" matówkę poprawnie... i przystępuję do testów [z duszą na ramieniu]
I działa!!! ostrość ustawiana na matówce w 99% zgadza się z potwierdzaniem ostrości aparatu [tyle że teraz nie muszę ślepić na to zielone światełko:) ] . W pomieszczeniach gdzie światła mało mogę złapać ostrość zanim system potwierdzania się obudzi.
Podsumowanie
Łapy mnie bolą, na palcach mam odciski [od szlifowania ], kilka siwych włosów więcej [ to od wku****nia się ] pokój do posprzątania [ spiłowana matówka + resztki analoga ]....
ale było warto... ostrzy się łatwo miło i przyjemnie. Mam ładny skośny klin, i dookoła śliczne kółko z mikrorastrem. I teraz wystarczy tylko tak kręcić ostrością aby cały obraz był gładki, bez załamania na klinie, i bez widocznych kropek na pierścieniu.
Nie rozumiecie o czym piszę?
To znajdźcie jakąś analogową lustrzankę i zobaczcie na czym polega wygodne ostrzenie:)