Jestem dzieckiem grzechu. Grzechu porzucenia marzeń artystki w imię "wyższych" idei. jestem dzieckiem owego grzechu choć sama siebie wolę nazywać owocem miłości ślusarza i niedoszłej malarki, a dziś pracowniczki sanepidu. Jestem kobietą z bardzo wyraźnym syndromem Kubusia Puchatka i zespołem napięcia przedmiesiączkowego. Ogólnie, czaszka na kościach i parę kłaków na niej. taką mnie panie Boże stworzyłeś i taką nie masz, czy sie to komuś podoba, czy nie.