| sulek | To zdjęcie doskonale ilustruje, jak trudna jest dobra
fotografia dziecięca i jak wysokie stawia fotografowi
wymagania.
Autor zapewne dziwi się, czemu fotka nie wywołała zachwytu.
I co właściwie znaczy określenie "album rodzinny". Przecież
model jest uroczy, a podpatrzona scenka sympatyczna...
W kilku słowach zatem wyjaśnię, dlaczego nie.
Przede wszystkim kadr. Wykonany niechlujnie, bez planu i
pomysłu:
- krzywy okrutnie [linia ziemi za chłopcem], a nie wygląda
na skos, który ma nadać dynamikę fotce,
- ciasny [górna krawędź zdjęcia dosłownie opiera się o głowę
dziecka],
- na zaśmieconym tle, pełnym rupieci, z których jeden
wyraźnie wyrasta chłopcu z tyłu głowy,
- centralny, co w przypadku tego rodzaju zdjęcia nie jest
zaletą, a przestrzenie po prawej i lewej stronie niczego do
niej nie wnoszą,
- półpozowany, najprawdopodobniej na zasadzie: "Popatrz na
wujka, Piotrusiu, wujek zrobi ci zdjęcie!"
Jeśli nawet w zamiarze Autora było wykonanie fotografii typu
"reporterskiego", tj. utrwalenie autentycznej sytuacji, nie
zwalnia on od zadbania o to, by scenka była jak najciekawsza
i technicznie dopracowana. Trzeba cierpliwie czekać, aż
zdarzy się coś wartego pokazania, najlepiej, gdy dziecko w
obiektyw... nie patrzy, do ujęcia się przymierzyć, zwracając
trochę uwagi na to, co poza fotografowaną osobą znajdzie się
w kadrze.
I naprawdę nie ma najmniejszego znaczenia, czy to dziecko
cudze, czy własne - powiem więcej, czy byłbyś Autorze
zadowolony, gdyby w Twoim albumie pojawiło się takie zdjęcie
Twojego synka? Chyba nie :)))
Pozdrawiam i życzę kolejnych bardziej udanych ujęć. | kijopek | 2010-06-24 15:34:59
|