| | |
jaroz 2005-12-23 19:37:29 | | | pod jedną z prac napisaem " moj mentor. fotograficzny mawiał " jeśli widz skupia sę na tym jaikie paramentry zastosowano, na jakim papierze zostało zrobione lub jakich efektów i sztuczek użył fotograf, to ... to jest to niedobre zdjęcie. dobre zdjęcie żyje własnym życiem i nawet tytuł nie jest mu potrzebny"
co myślicie na temat takiego stwierdzenia wg mnie jest słuszne. |
Mru 2005-12-23 20:24:36 | | | Ja się nie mogę zgodzić, bo mogę być zafascynowana jakimś zdjęciem i sięzastanawiać jakim sposobem mogę zbliżyć się do tak dobrego efektu, wszystko to jest uczenie się, a jak ktos mi powie jak osiągnąl to i to, łatwiej jest mi się nauczyć tworzyć podobnie dobre kadry. |
Saint 2005-12-24 05:27:21 | | | To oc z Ciebie za fotograf bylby gdybys nawet nie potrafil nazwac wlasnej pracy. Czy np. "Monalisa" Leonardo da Vinci czy "Słoneczniki" Vincenta van Gogha bylyby tak popularnymi i identyfikowalnymi obrazami gdyby mialy tytul "***"?. Poza tym zdjecie zrobic dobre to polowa sukcesu, a na reszte skladaja sie inne czynniki, ktore ttez maja jakies znaczenie. |
Mru 2005-12-24 11:11:04 | | | No akurat tak się składa, że wielcy malarze zawsze nazywali swoje dzieła, żeby móc je zidentyfikować. Choćby to miało być tylko imię i kawałek obrazu, np "Dama z łasiczką". więc akurat nie wiem, czy jakby mówić obraz Leonarda z tą co tak się uśmiecha brzmiałby dobrze. |
jaroz 2005-12-24 14:20:33 | | | no i dobrze. nazewnictwo zostało nadawane poszczególnym , bardziej znanym dziełom przez historię a nie przez autora - jak już jesteśmy przy malarstwie. a tak na marginesie skoro bardziej wymowna dla oglądającego jest technika zamiast treści to w jakim celu wykonujemy daną pracę, aby coś powiedzieć, pokazać, zobrazować. czy może w celu demonstracji kunsztu jaki osiągneliśmy w posługiwaniu się daną techniką? |
jaroz 2005-12-24 14:21:28 | | | owszem stopień opanowania warsztatu jest równie istotny jak to co mamy do powiedzenia, ale nie może on przysłaniać treści pracy. |
jaroz 2005-12-24 14:29:38 | | | do Saint: chcaiałem rozpocząć dyskusję na jakiś temat bez nawiązywania do prac. czy zarzut pod moim adresem o tytuł ***. ja uważam że na moich pracach jest jasno przedstawiony motyw i nie jest konieczne nazywanie ich. ewentualnie w opisie mogę zamieścić informację co tam jest przedstawione, ale to dla bardziej zaisteresowanych. tak więc nauczmy się dyskusji. nie atakujmy siębie nawzajem lecz swoje poglądy. każdy może je mieć takie jak chce, do jakich jest przekonany. |
jaroz 2005-12-24 14:35:48 | | | MRU! to do ciebie! owszem jest jak mówisz, ale najpierw do ciebie coś przemawia treść zawartość pracy, a w drugiej kolejności zaczynasz się zastanawiać nad resztą. a jeśli ktoś idzie na wystawę i widzi tylko: tu zastosowano szrą połowkę, tutaj solaryzację, a tu izohelię. to co przedstawiają prace? co one mówią? co chciał powiedzieć autor? uwaga widza skupiła się na szczegółach technicznych a nie na treści. to jest tak samo jakbyś przeczytał książkę i potem powiedzią: no ładna książka sztwna oprawa, papier 80 lekko kremowa, trzcionka arial 12 w kolorze czarnym. a gdzie umkła treść. jak wygląda litera wszyscy wiemy, ale z tych liter coś poskładano, prawda? |
ajdukiewicz 2005-12-24 16:10:24 | | | to się nazywa zboczeniem zawodowym ;) |
Mru 2005-12-24 17:10:24 | | | Owszem, dlatego najpierw oglądam pracę, potem oceniam umiejętnośc jej nazwania (bo to też sztuka) a na koniec pytam, jak coś zostało osiągnięte, aby móc nauczyć się tworzyć coś równie dobrego. Czy taka kolejnośc jest zła? |
jaroz 2005-12-25 01:24:23 | | | a jak np słoneczniki van goga nazywałyby się bez tytułu to nie wiedziałbyś że to słoneczniki. po co nazywać rzeczy oczywiste? |
Mru 2005-12-25 02:00:39 | | | Dlczego większośc uważa mnie za faceta? Po prostu uważam, że nazwa jest częścią składową i potrafi dopełnić całości, czy należy mnie teraz zmuszać do zmieny zdania, jak ktoś nie potrafi wymyśleć tytułu? |
jaroz 2005-12-25 02:15:02 | | | Mru! nie spotkałem w treści żadnego zdania wskazującego na ciebie jako "faceta". jeśli mru to mu bezosobowo i tak się zwracam. proszę tylko o odpowiedź, chociaż to odbiega trochę od dyskusji: czy należy tutułować również rzeczy oczywiste. czy można byłoby pomylić słoneczniki z makiem. a jakby ktoś nazwał "kwiaty w wazonie" to byłoby niedobrze. przecież nawet taki leonardo da .... znał swoją modelke i nie dał konkretnej nazwy swej pracy. do dziś się zastanawiają kogo przedstawia. więc tytuł MZ jest rzeczą konieczną przy pracach abstrakcyjnych NP: salvadore dali, picasso. czy wyobrażasz sobie aby tytułować andy worholma przedstawiającego coca colę lub zupę cambel. w jakim celu. to oczywiste. jego praca przedstawia to co widzimy i . |
ajdukiewicz 2005-12-25 09:47:59 | | | Jaroz ma rację. Tylko rzeczy mogace wzbudzić wątpliwości należałoby nazwać. Lub właśnie pozostawić odbiorcę w niepewności - tak FOR FUN ;) |
Saint 2005-12-26 00:07:58 | | | Niesamowicie sie rozbawilem tym co tu napisano. Nie chce mi sie przepychac wiec powiem krotko: jaroz: gdzie napisalem, ze to do ciepie kieruje tylko te slowa? - jakos sobie nie przypominam. Poza tym z twoimi zdjeciami i innych osob o tak blyskotliwych tytulach *** moze byc jak z wisniami i czeresniami w jezyku angielskim niby sa to dwa inne owoce - chodz podobne - maja jedno okreslenie wiec zakladajac hipotetycnie rozmawia dwoch ludzi widziales zdjecie *** tak jest wspaniale, a ja uwazam ze jest do d... niczego efekt bedzie taki chodz rozmawiaja o innych zdjeciach sami o tym nie wiedza. Zdjecie bez tytulu jest jak obraz bez ramy. Kiedy prezentuje sie jakas prace publicznie to wypadalo by ja nazwac jakos z sensem.
Mru: ciezko wywnioskowac czy jestes kobieta czy meszczyzna... nie przedstaiwialas nie i tyle :). A fotografia jest tez profesja w duzym stopniu zdominowana przez plec zwana meska ;) - nie mowie, ze to dobrze ;), ale skoro ta rzecz akurat sobie wyjasnilismy ... |
jaroz 2005-12-26 14:47:22 | | | saint. nie masz racji. ja spotkałem kiedyś gościa, który robił zdjęcia takie jak moj początkujący syn w wieku lat 7. kiedy zaczynała się dyskusja na temat zawartości fotografii i jej treści wizyjnej to on stwierdzał "ale zobaczcie jaki super tytuł!"miał rację czy nie . to może zaczniemy tworzyć serwis z dobrymi tytułami a fotografia to będą ikony po których rozpoznamy tytuły. fotoraia jest takim nośnikiem informacji że nie jest konieczne tytułowanie prac. co innego fotografia nazwijmy ją abstrakcyjna, gdzie tytuł może sugerować bądź też tworzyć całość z obrazem. ale w przypadku gdy jest to fotografia nazwę ją obrazująca czyli przekazująca zapis postaci czy miejsca to ważniejsze od tytułu są takie dane jak data wykonania zdjęcia i miejsce jakie przedstawia. tytuł jest zbędny.
na marginesie zapraszam na stronę fotografika, jednego z czolowych polskich i uznawanych szeroko za granicami. tam jest śliczna galeria tytułów. poczytajcie sobie i przedstawcie wasze odczucia. to głownie do :saint
http://www.berdak.art.pl/enew/index.html |
jaroz 2005-12-26 14:55:27 | | | http://www.zpaf.pl/test/content/gal/
tam też jest strona prezentująca fotografów i fotografików. zobaczcie ilu nazywa rzeczy oczywiste na swych pracach i ilu je tytułuje.
saint: a czy nie pomyślałeś o takiej opcji gdzie autor celowo nie nadaje tytułu swej pracy. po co? np po to aby widz mógł się bardziej zintegrować czy też zidentyfikować z oglądaną pracą. a może chce wywołać na widzu przywołanie jego wspomnień związanych z tym miejscem lub postacią. może chce pozwolić oglądającemu na nadanie danej pracy własnego tytułu. ilekrość można spotkać się z sytuacją gdzie oglądający kojaży zupełnie inne miejsce albo nadaje tytuł z literatury, bo gdzieś czytał książkę i to co teraz widzi mogłoby stanowić doskonałą ilustrację tejże książki. |
Qbab 2006-01-06 11:02:17 | | | tytuł jest często elementem zdjęcia tak ajk np. wiersza. Oczywiście bardziej w fotografii artystycznej niż reportarzu. W fotografii przyrodniczej jest często dodatkowo elementem informacyjnum (np. gatunek). I nie ma co się zastanawiać czy jest potrzebny bezwzględnie czy nie - o tym decyduje autor. |
Pismaq 2006-01-08 10:42:43 | | | Pozwolicie, że się wtrącę?
Zresztą czy pozwolicie czy nie i tak się wtrącę. Skomentuję kilka początkowych wypowiedzi, a pominę te, w których tak namiętnie rozmawialiście o tytule.
Myślę, że wszyscy popełniliście podstawowy błąd: wypowiadaliście się w imieniu widza, a nikt z was nie jest widzem; w ten czy inny sposób każde z was idzie w zawodowstwo. Zauważcie, że użyłem słowa "idzie", czyli jest w drodze do zawodowstwa, ponieważ oglądając wykonane przez was prace nie potrafilem stwierdzić, kto z was osiągnął już profesjonalizm, kto zbliżył się do niego czy też kto dopiero jest na początku drogi.
Nie potrafiłem stwierdzić, bo ja właśnie jestem widzem. I tylko widzem. Zarejestrowałem się w "Obiektywnych" tylko dlatego, że urzekła mnie "Kajka" Maniiszewskiej, że chciałem z "Kajką" pogadać - pisząc. No i pogadałem.
W podobny sposób pogadałem również ze zdjęciem zaprezentowanym przez Mru (tym z dwudziestych pierwszych urodzin), choć tej rozmowy nie zamieściłem w komentarzach, bo już byłem zły, że nie mogę - i raczej nie będę mógł - wystawiać ocen.
Maniaszewska. Swoją drogą wspaniała ksywka, choć według mnie jest to pełne nazwisko, ewentualnie nieznacznie tylko zniekształcone.
Do rzeczy.
Jaroz, nie będę prosił, żebyś mi tłumaczył, co to jest szara połówka, izohelia, połówka tabaczki (?) czy też guma, bo - możesz mi wierzyć lub nie - nie zauważę, czy któraś z tych technik (metod?) została zastosowana; nie będzie mnie to obchodzić.
Mru, daję ci słowo, że urzeczony "Kajką" i twoim zdjęciem ani przez chwilę nie zastanawiałem się, jaką techniką mnie urzekłyście.
Ajdukiewicz, to nie zbocznie, to tylko skrzywienie zawodowe, choć tak samo nieuleczalne.
Też jestem skrzywiony zawodowo.
Korowiow w "Mistrzu i Małgorzacie" mówi, że wystarczy mu pięć stron z dowolnej powieści Dostojewskiego, by rozpoznał w nim pisarza. No cóż, ja jestem bardziej skrzywiony, bo dla mnie pięć stron, zwłaszcza z Dostojewskiego, to zbędny zbytek; proza arcymistrzów w rodzaju Fiodora Dostojewskiego, Lwa Tołstoja, Gabriela Garcii Marqueza, Josepha Hellera, Jamesa Joyce'a czy Marcela Prousta jest tak bogata i charakterystyczna, że dla rozpoznania w nich wielkich pisarzy wystarczą mi 3-4 akapity.
Równie charakterystyczne są teksty grafomanów.
Dwie do trzech stron potrzebuję by stwierdzić, czy dany fragment Dostojewski pisał w stresie, znów ścigany przez natrętnych wierzycieli. A na przykład jedna strona powieści Raymonda Chandlera wystarcza mi do określenia wielkości kaca, jaki akurat go dręczył.
Bo w literaturze nie techniki czy metody, lecz stany ducha twórców odciskają swe piętna na ich dziełach.
A ja, no cóż, pismaq jestem. |
jaroz 2006-01-08 16:18:17 | | | Pismaqu: masz rację tylko jakoś wątek zawart w pierwszej wypowiedzi umknął ci zupełnie. powiem więcej napisałeś dobry tekst zawierający sporo prawdy, ale ... . nie wyczerpuje on odpowiedzi na pytanie lecz próbuje potwierdzić dądź zanegować jakieś wypowiedzi, które pojawiły się później. |
Kobieta 2006-02-27 20:03:32 | | | Witaj Jaroz! Nie zgadzam się z twoim tekstem: "dobre zdjęcie żyje własnym życiem i nawet tytuł nie jest mu potrzebny" ... Moim zdaniem TYLKO NAJLEPSZE ZDJĘCIE MOŻE ŻYĆ WŁSNYM ŻYCIEM... dobre potrzebuje wsparcia... Mnie fotki INSPIRUJĄ... oglądając - uczę się, ale mam też własne myśli i przemyślenia (niektóre z nich zapisuję pod fotką... i nawet mi się podobają... ). Po prostu FOTOGRAFIA POWINNA DZIAŁAĆ NA WYOBRAŹNIĘ.... wtedy ktoś może napisać coś więcej niż tylko: świetne, piękne, cudne, gniot, bzdet itd... Dla mnie tego typu "wypowiedzi" świadczą o ich autorach i niczego nie wnoszą... Jeśli jesteś w stanie przekazać swoje odczucia płynące z oglądanej fotografii tzn. JĄ ODBIERASZ... Pozdrawiam Wszystkich... Vera |
jafo24 2006-02-28 14:11:04 | | | zgadzam się z profesorem, ma 100% racji |
Nowicki 2006-02-28 21:01:22 | | | a kto to powiedział 1 zdjecie warte jest 1000 słów ??? |
Saint 2006-02-28 21:38:48 | | | Nowicki: nikt, ale napewno powiedział, ze 1 zdjecie mowi wiecej niz 1000 slow ;) |
Kobieta 2006-03-01 16:04:50 | | | A ja myślę, że z tym TYSIĄCEM słów to lekka przesada, zarówno Nowicki jak i Saint nie macie racji... chociaż.... jeśli już... bardziej skłoniłabym się ku wersji Nowickiego... Mnie wydaje się, że tu chodzi o mowę WIDZA - ODBIERAJĄCEGO, OGLĄDAJĄCEGO, KOMENTUJĄCEGO.... co on potrafi powiedzieć na temat który widzi, ogląda i ocenia... co do niego przemawia z fotki, jak go inspiruje, co mu daje.... Fotka bez widza po prostu nie żyje... a już napewno nie mówi... Pozdrawiam Vera |
| |