Przyleciałem na ponad dwutygodniowy urlop do Polski. Pogoda pod psem (na Wyspach na szczęście podobnie, bo inaczej załamałbym się...;) W Beskidzie Niskim pałętają się turyści (a łyżka na to niemożliwe...), budynki jakieś w mojej ukochanej dziczy wyrastają... Znajomi narzekają na szarą rzeczywistość... W tym świetle nawet majowa zieleń nie nastraja optymistycznie i nabiera szarego kolorytu... Chyba zacznę focić B&W, dużo B&W...
;)
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.