Ta fotografia przykuwa uwage ogladajacego niemal bezwiednie.
Bo na pierwszy rzut oka-niby nic: dziecko bujajace sie na hamaku, jakies szumy, jakies przepalenia, slowem-"moglo byc lepiej", jak by to niejeden zlosliwiec ujal...
Ale to "nic" jest z gatunku tych zaprzeczajacych pierwszemu, powierzchownemu wrazeniu.
Widac swiadome posluzenie sie pewnymi srodkami wyrazu, ktore w rekach nowicjusza badz sceptyka bylyby bronia obosieczna.
Przeswietlenia widoczne w glebi, na drugim planie, doskonale uwypuklaja plan pierwszy, ktory jest tu celem i tematem. Stanowia swego rodzaju kanwe, wokol ktorej osnuto opowiesc.
Delikatny szum odbiera natomiast doslownosc, jaka czesto charakteryzuje tego typu fotografie, sprowadzajac je jedynie do poziomu egzotycznego pstryku.
Wreszcie niedbaly na pozor kadr, ktory ucina konce hamaka i nie pozwala zajrzec glebiej, ujrzec wiecej-zamyka obraz w doskonale przemyslana calosc.
Bo obraz przedstawia dziecko z egzotycznego dla wiekszosci z nas miejsca, ktore przylapane zostalo (moze nawet bez swojej wiedzy) na czyms, co nie jest niczym niezwyklym ani tez przejmujacym w naszych oczach, w oczach lowcow egzotycznych wrazen.
Bose dziecko wspina sie badz schodzi, a moze zwyczajnie buja sie, jak to dzieci, na hamaku. Byc moze hamak jest takze jego lozkiem i placem zabaw jednoczesnie...rozwieszonyjm nad glinianym klepiskiem, pod krytym liscmi dachem. Dziecko z nieuprzywilejowanej spolecznosci, mozna mniemac, a wiec automatycznie powinno budzic wszelkie humanitarne uczucia.
Ale to dziecko nie patrzy wielkimi, sarnimi oczyma w obiektyw. Nie jest otoczone wianuszkiem glodnego rodzenstwa, w tle nie widac jego spracowanych rodzicow ani walacych sie budynkow slumsow...Na pozor-wszystko gra.
A jednak to dziecko, poprzez prostote i zwyczajnosc (a moze niezwyczajnosc z fotograficznego punktu widzenia?) sytuacji, w jakiej zostalo ujete, budzi uczucie smutku.
Bo - zastanowiwszy sie, czy jest to bardziej "Zar tropikow", czy tez "Smutek tropikow", nieuchronnie dochodzi sie do wniosku, ze jednak to drugie.
Jakim cudem autorka, nie epatujac tanimi schematami czy oczywistymi prawdami obnazonymi z wszelkich niuansow zdolala wywolac takie wrazenie?
Moge jedynie powiedziec: Chapeau bas.
| | | |