fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
Loginfotografia cyfrowa
fotografia cyfrowaHasłofotografia cyfrowa
fotografia cyfrowafotografia cyfrowaZapamiętajfotografia cyfrowa
fotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
O sobie
fotografia cyfrowa
"Nie warto przywiązywać się nadmiernie do tego, co inni mówią na temat naszej fotografii. Raczej słuchać serca oraz własnej intuicji. Wydaje mi się, że to najprostsza droga do zdjęć oryginalnych, posiadających wyróżniający się styl, do fotografii, które przedstawiają unikalną wizję autora" - Tomasz Tomaszewski

fotografia cyfrowa
Dyskusje na forum
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-07-28 09:01:52 
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-07-23 09:28:28 
Ludzie w supermarkecie

MAMUNIA i CÓRUNIA
Pani dojrzała robiąca zakupy ze swoim klonem juniorem - córunią - wobec
którego jest totalnie bezkrytyczna. Ubrane identycznie w najmodniejsze
ciuszki, pomalowane na JLo, z trendy balejażem rozmawiają przy kasie:
"Aniu, wemiemy herbatniki w czekoladzie? - Och nie, to takie tuczące. -
Dobrze, córus, zjemy po herbatniczku, popijemy herbatką pu-erh, założymy
AbGymnics i skoczymy na fitnesik. - Okej, mamuniu, ale we tez croissanty
z marmoladą!" Córunia pyta zwykle jeszcze o czekoladę light, a na obiad
kupuje sobie tiktaki.

Z DUMĄ W WÓZKU
Młoda mama z zalinionym berbeciem w nowoczesnym wózku. Nie wie, co
włożyć mu w jamę gębową, żeby nie płakał, więc kupuje niemowlakowi albo
kinder niespodziankę, albo cukierki rumowe. Na sugestie sprzedawczyni,
że dziecko jest zbyt małe na takie słodycze, młoda mama oburza się, po
czym dokupuje bachorowi lizaka z emulgatorem i glutaminianem sodu. -
Jestem nowoczesna! - cedzi przez zacinięte zęby, odgarnia fryty z czoła
i płaci dwugroszówkami. Jest tak zajęta patrzeniem, czy inni klienci
podziwiają smarkacza, że wysypuje wszystkie zakupy pod ladę, po czym
odjeżdża z piskiem opon dziecięcego wózka.

ON i ONA
Mi - py i kizia - mizia. Zanim zdecydują się kupić 15 dkg ciastek,
wycałują się po szyi, włosach i uszach. Kizia - mizia chce jeć to co mi
- py, natomiast mi - py, chce jeć to co kizia - mizia. Po długich
obradach przeplatanych wymianą liny decydują się odblokować kolejkę i z
5 dkg cukierków odchodzą męczyć inne ekspedientki.

MOHEROWY BERET
Najtrudniejszy typ klientki: skrzyżowanie fanki o. Tadeusza R. i
przekupy ze wiebodzkiego (targowisko we Wrocławiu - przyp. korektora
;-). Nic jej się nie podoba, wszystko jest nie takie jak powinno być,
inne niż było wczoraj o tej samej porze. Wychodząc od pytania o
piernikowatoć pierników dojdzie w swym wywodzie do motywu wyciętej
miesiąc temu motylicy wątrobowej. Opowie ze szczegółami o przebiegu
gastroskopii, a na koniec stwierdzi, że to Balcerowicz musi odejć. Chcąc
utargować dwa grosze na bułce, nie potrafi zrozumieć, że to nie
sprzedawczynie decydują o cenach!

STARY ALE JARY
Emeryt, któremu wydaje się, że jest na dancingu w sanatorium, a
sprzedawczynie to w gruncie rzeczy chodzące piersi i poladki mające dać
się uwieć oblenym gadkom. "Poproszę dwie takie bułeczki, jakie ma pani",
"proszę o pączki, całuję nie w rączki" to jedynie kilka odzywek jakimi
ero-dziadzio częstuje ukrywające obrzydzenie sprzedawczynie.

FILOZOF - DOCIEKLIWY
"Z czym są te bułki z makiem?" - pyta. "A z jakiej piekarni macie panie
te drożdżówki?" - drąży. "Czy ten razowiec jest grubo mielony, a tamte
cukierki grilazowane na ogniu czy na gazie?" - wnika coraz głębiej.
"Dlaczego bułki są dzisiaj takie blade?" - molestuje przerażonych
sprzedawców sądząc, iż po godzinach są oni także detektywami
inwigilującymi pod osłoną nocy wnętrza piekarni.

KSIĘŻNICZKA NA WŁOCIACH
Swym zachowaniem, tonem mówienia i wyglądem przekazuje "pozwalam wam
mnie obsłużyć". Zwykle posunięta w latach, z całą rodzinną biżuterią na
pomarszczonych palcach i brwiami narysowanymi eye-linerem. Zanim włoży
chleb do siatki, wymaca go w doć perwersyjny sposób. "Ten nie, ten się
będzie pojutrze kruszył" - komenderuje. W mylach wskazuje inny chleb, a
sprzedawczyni ma się domylić, o który chodzi. Jeżeli nie, słyszy: -
Poproszę z szefową! Księżniczka na włociach to zwykle żona bogatego
męża, znajdująca rozrywkę w gnębieniu innych.

MĘŻCZYZNA
Nigdy nie ma przy sobie reklamówki na zakupy, a pieniądze nosi
zmiętoszone w kieszeni. Nie widzi różnicy między chlebem a bagietką. Na
stoisku piekarniczym chce kupić keczup, a w garmażerce sos.
Paradoksalnie, nigdy nie myli się, kiedy chodzi o piwo i Catsa.
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-07-16 01:19:05 
Był sobie pewien niezwykle bogaty a przy tym ekscentryczny milioner.
Osiągnął w życiu wszystko. Wreszcie, przeszedłszy na emeryturę,
postanowił zrealizować największe marzenie swojego życia - wybrać się w
podróż dookołaświata wierną kopią średniowiecznego żaglowca.

Wszystko w tej podróży miało być tak, jak było w średniowieczu.
Żaglowiecmusiał być zrobiony dokładnie tak samo, przy użyciu tych samych
materiałów,narzędzi i technologii, jak kiedyś. Na pokładzie nie mogło
być żadnychinnych urządzeń, jak tylko te znane w średniowieczu. Zapasy
żywnościprzygotowano w ten sam sposób. Załoga była ubrana w
replikiśrednioweicznych ubrań. Sam miloner, pasjonat żeglarstwa, miał
zostać kapitanem.

Nie było łatwo zrealizować ten plan. Samo zbudowanie wiernej kopii
żaglowcaokazało się niezwykle skomplikowanym przedsięwzięciem.
Wybudowano średniowieczną stocznię. Zatrudniono z całego świata
najlepszych szkutników, którzy mieli pojęcie o budowie średniowiecznych
statków. Niektóre technologie trzeba było odtworzyć. Płótno na żagle
zostało utkane specjalnie na potrzeby ekspedycji przy użyciu starych
metod. W podobny sposób zostały wykonane liny...

[Tu należy w podobnym duchu pieprzyć jeszcze z piętnaście minut...]

Równocześnie kompletowano załogę. Na podstawie starych dokumentów
ustalono, jakie profesje czy umiejętności były przydatne na statku.
Zbierano i przeszkalano chętnych. Produkowano narzędzia.

[Tu przez następne dziesięc minut rozwodzimy się nad problemami ze
skompletowaniem załogi]

Wreszcie wszystkie prace zostały zakończone. Ustalono datę wyjścia w
morze. Piękny żaglowiec kołysał się majestatycznie przy nabrzeżu. Na
pokładzie gorączkowo krzątała się załoga. Nawigator ostatni raz
przeglądał pożółkłe pergaminy map, polerował szkła sekstansu, sprawdzał
tablice gwiazd. Żaglomistrze sortowali setki metrów kwadratowych żagli,
kontrolowali kilometry konopnych lin. Bosman razem z cieślą dokonywali
ostatniej inspekcji kadłuba. Kuk liczył beczki z solonym mięsem. Załoga
pod pokładem rozwieszała hamaki i worki ze swoimi rzeczami.

[i tak dalej przez parę minut opisywać krzątaninę na pokładzie]

Wtem na nabrzeżu pojawił się mały, niepozorny człowieczek, ubrany w
ciemną, długą szatę. Pod pachą trzymał niewielką, drewnianą, obitą
płótnem skrzynkę. Bez wahania skierował się na trap i zaczął wchodzić na
pokład.

- A wy kto? - zapytał bosman.
- Jak to kto? - zdumiał się człowieczek - jestem ostatnim członkiem
waszej ekspedycji.
Bosman pośpiesznie wyjął listę załogi. Wyglądało na to że nikogo nie
brakuje.
- Na prawdę? A kim jesteście? Jaka wasza profesja?
- Jestem glutownikiem - wyjaśnił człowieczek - Wiem, że wasza ekspedycja
nie ma jeszcze glutownika.
- Eeee.... glutownikiem? - spytał z głupią miną bosman.
- Właśnie! Przecież nie wypłyniecie w morze bez glutownika!
Bosman nie miał pojęcia, kim jest glutownik, ale żeby nie stracić twarzy,
postanowił się do tego nie przyznawać.
- Cóż, macie rację, dobry człowieku. Jednakowóż, decyzję o waszym
dołączeniu do załogi podjąć musi kapitan. Może ma innego nagadanego
glutownika?

Bosman pośpieszył do kajuty kapitana na rufie, zameldował się służbiście
i rzekł:
- Panie kapitanie! Melduję, że na statek zgłosił się glutownik!
- Kto? - spytał ze zdumieniem milioner?
- Glutownik, kapitanie! Nie mamy jeszcze w naszej załodze glutownika, a
przecież jutro wychodzimy w morze. Czy mam dołączyć go do załogi? A może
pan kapitan ma nagadanego innego glutownika?
Kapitan - milioner zawahał się. Nie miał pojęcia, kim jest glutownik, a
przecież przeczytał wiele dzieł traktujących o średniowiecznej żegludze.
Ale - może coś pominął? Wyglądało na to że bosman doskonale orientuje
się w temacie, a to przecież nie lada fachowiec! Skoro twierdzi, że
glutownik jest w podróży niezbędny...
- W porządku, bosmanie! Rzeczywiście, nie mieliśmy dotąd glutownika. Nie
udało mi się, eeee..., żadnego znaleźć. To bardzo rzadka profesja.
Obawiałem się płynąć w morze bez glutownika, ale nie miałem wyboru. To
szczęście, że zgłosił się do nas ten człowiek! Proszę zapewnić mu
wszystko, czego będzie potrzebował do swoich, eeee...., czynności
glutowniczych.
Zresztą, sami dobrze wiecie bosmanie co robić!
- Rozkaz, kapitanie - odpowiedział bosman, zasalutował i wyszedł,
postanawiając później wyciągnąć jakoś od kapitana, czym zajmują się
glutownicy. Tymczasem, w swej kabinie kapitan wsparł głowę na rękach i
dumał, jak podejść bosmana by ten niepostrzeżenie wyjawił mu prawdę o
glutowniku...

Glutownik nie miał duzych wymagań. Polecił jedynie rozstawić na
pokładzie mały namiocik i zakazał komukolwiek wchodzenia do środka.

Podróż rozpoczęła się. Żaglowiec przecinał fale, prowadzony pewną ręką
sternika. Załoga na masztach pracowała niczym dobrze zestrojony
mechanizm. Nawigator dbał o to żeby statek nie zszedł z przewidzianego
kursu.

Jedynie działania glutownika owiane były mgła tajemnicy. Co jakiś czas,
z malego namiociku dobiegały jakieś stuki, trzaski, odgłosy piłowania,
jednak efekty jego pracy nie były dostrzegalne dla reszty załogi.

Kapitan czasami próbował wyciągnąć od bosmana informacje o tym czym
zajmuje się glutownik. Pytał:
- Powiedzcie mi, bosmanie, na jakim etapie są czynności naszego glutownika?
Czy wszystko przebiega jak trzeba?
Na co bosman odpowiadał niezmiennie:
- Wszystko jest w najlepszym porządku, kapitanie!

Z kolei bosman próbował podpytać glutownika o jego pracę, ale otrzymywał
od niego odpowiedź podobną do tej, której sam udzielał kapitanowi.

[tu mozna z pięć minut rozwijać temat...]

Wreszcie kapitan nieco się zniecierpliwił, i pewnego dnia spytał glutownika:
- Dobry człowieku. Minęły już prawie dwa miesiące naszej ekspedycji. Z
niecierpliwością czekamy na efekty waszych prac glutowniczych. Kiedy
będziemy mogli je obejrzeć?
Glutownik spojrzał ze zdziwieniem na kapitana.
- Jak pan Z PEWNOŚCIĄ WIE, panie kapitanie, czekamy na bezchmurną pełnie
księżyca. Do tej pory mieliśmy dwie pełnie, niestety księżyc był
zasłonięty przez chmury. NA PEWNO orientuje się pan, ze bezchmurne niebo
jest warunkiem wprost kluczowym dla powodzenia moich czynności.
- Ehmm, tak, oczywiście... - wymamrotał kapitan i nie rozwijał już tematu.
Jednak później tego dnia, chcą udowodnić bosmanowi że nie gorzej niż on
orientuje się w czynnościach glutowniczych, powiedział mu:
- Nie mogę się wprost doczekać, bosmanie, kiedy wreszcie będzie
bezchmurna pełnia, by obejrzeć efekty działań naszego przyjaciela
glutownika.
- Eeeee... tak, panie kapitanie - powiedział bosman, utwierdzając się w
przekonaniu że o glutowniku kapitan wie wszystko.

Wreszcie nadeszła bezchmurna pełnia. Na pokładzie dało się odczuć
narastające podniecenie. Glutownik poprosił nawigatora o dokładne
wyznaczenie północy. Niestety, pod wieczór przyszły chmury i rozszalał
sie sztorm...

[...dla lepszego efektu zmęczenia słuchacza powyższe dobrze jest
powtórzyć parenaście razy...]

Wreszcie nadeszła kolejna pełnia. Tym razem chmur nie było. Cała wolna
od obowiązków załoga zgromadziła sie na pokładzie. Wzeszedł księżyc.
Glutownik poprosił kapitana, aby zmieniono kurs tak by księżyc świecił
ze sterburty. Uczyniono to. Nawigator zdjął dokładną pozycje statku i
dokładnie obliczył lokalny czas, przygotowując się do wyznaczenia północy.

Na pół godziny przed północą na pokład wyszedł glutownik ubrany w
uroczystą, purpurową szatę. Na pokładzie postawił swą skrzynkę. Wyjął z
niej małą deszczułkę o przekroju trójkątnym, i położył ją tak by ostry
koniec trójkata sterczał ku górze. Na tej deszczułce położył w poprzek
drugą, płaską, tak że całość stanowiła coś w rodzaju huśtawki czy też
dźwigni. Na jednym z końców dzwigni połozył małą, drewnianą, pomalowaną
na złoto kulkę.
W rękę trzymał misternie rzeźbioną krótką pałkę.

Wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Powoli zbliżała się północ. Świecił księżyc.
Lekki wiatr pchał statek przed siebie.

Wreszcie nawigator dał znać, że północ nastąpi za pół minuty. Wszyscy
wstrzymali oddech. Ostatnie dziesięć sekund nawigator odliczał dźwiękiem
okrętowego dzwonu.

Kiedy nastąpiło ostatnie, dziesiąte uderzenie dzwonu, glutownik
zamachnął się trzymaną w ręku pałką i z całej siły uderzył w wolny,
sterczący do góry koniec deszczułki na której drugim końcu spoczywała
kuleczka. Kuleczka wystrzeliła do góry, błyszcząc w świetle księżyca,
zatoczyła wielki łuk nad relingiem i wpadła do wody wydając głośny dźwięk...
.
.
.
.....GLUT!!!!!!!!!!!!!!!!
fotografia cyfrowa
  Pożegnania czas...  2008-07-11 02:59:14 
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-07-05 10:51:21 
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-07-04 09:15:19 
Kilka podstwawowych terminów żeglarskich

Żeglarstwo to wielka sztuka, której sens polega na tym, aby posuwać się
powoli i donikąd (najczęściej w kierunku niezbyt zgodnym z zamierzonym),
chorując przy tym od zimna i wody oraz ponosząc olbrzymie koszty (nie tylko
na napoje chłodzące).

Żeglarstwo - najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu

Bom - poziomo przymocowana żerdź, do której przyczepiony jest żagiel.
Doświadczony żeglarz potrafi za pomocą bomu opróżnić cały pokład z
niewiadomo po co stojących i gapiących się głupio członków załogi

Hals - manewr, przy którym chodzi przede wszystkim o to, aby za pomocą bomu
zmieść z pokładu szczury lądowe, innych niepożądanych intruzów i rozmaite
przedmioty (patrz: Bom)

Hydrofobia - Lęk przed wodą. W wielu krajach uchodzi za dowód normalnie
rozwiniętej inteligencji i rozsądku

Jacht -dziura w wodzie obita dechami, w której frajerzy za ciężkie
pieniądze tracą zdrowie...

Kamizelka ratunkowa - nadmuchiwany przyrząd, który utrzymuje rozbitka
przebywającego za burtą tak długo na powierzchni, dopóki nie zostanie
przejechany przez własny jacht lub spieszącą na pomoc łódź ratunkową

Kolizja - nieoczekiwany, bliski kontakt dwóch jachtów na otwartym morzu, a
przede wszystkim w wąskich cieśninach i na mniejszych akwenach. O poważnej
kolizji mówimy wówczas, kiedy z jednej w pełni sprawnej jednostki powstają
dwa mniejsze, niewiele już warte kadłuby.

Łódź ratunkowa - jedyny znany dotychczas typ łodzi, gdzie w momencie wejścia
na pokład szanse przeżycia wzrastają zamiast maleć

Pozwolenie wpłynięcia do portu - Jest wymagane przez urzędników celnych,
kiedy statek wpłwa na obce wody. W krajach tropikalnych istnieje zwyczaj
okazywania przez marynarzy zamiast dokumentu pewnej kwoty w walucie i
wręczania jej oficerowi służby celnej w momencie podawania sobie rąk. Nie
od rzeczy jest dodanie przy tym paru przyjacielskich słów w rodzaju:
"Proszę, Sambo, to dla ciebie. Kup sobie za to coś ładnego"

Regaty - zmuszanie jachtu do pływania po określonej trasie, w możliwie
najkrótszym czasie, w towarzystwie innych robiących to samo. Gra kończy się
zwykle kolizją (patrz: Kolizja), wywrotką, wypadnięciem za burtę, lub - w
najlepszym wypaku - protestem złożonym w Komisji Regatowej.

Radar - niezwykle realistyczna odmiana gry komputerowej, spotykana często na
większych jachtach. Gracze starają się uniknąć kolizji z innymi jednostkami
pływającymi widocznymi na monitorze, ale refleks czasami zawodzi

Ruch względny - Ruch jednej łodzi w stosunku do drugiej, przy czym należy
wyjaśnić, że kurs tej pierwszej jest zbieżny z kursem drugiej. Jeżeli
zbieżność ta osiągnie swój punkt kulminacyjny, jedna z łodzi (albo obie)
obierają kurs pionowy, w kierunku dna

Szanty - Chóralny śpiew marynarzy. W każdym kraju śpiewa się tradycyjne dla
obszaru językowego piosenki, np. w Polsce takie, jak "Sacramento", Whisky
John".

Śruba okrętowa - wirująca część jachtu, znajdująca się pod wodą. Jej
przeznaczenie to nawijanie na trzpień wszystkich lin, sznurów i innych
rzeczy wiszących na pokładzie

Wypadnięcie za burtę - jeden z nielicznych przypadków, kiedy opuszczenie
łodzi stanowi dużo większe ryzyko, niż wejście na jej pokład
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-07-04 09:04:58 
fotografia cyfrowa
  Film jakis dobry ktos ogladal ostatnio?  2008-07-02 23:37:05 
fotografia cyfrowa
  Film jakis dobry ktos ogladal ostatnio?  2008-07-02 23:27:54 
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-06-27 07:55:35 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-24 22:50:31 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-24 22:48:07 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-24 22:47:45 
fotografia cyfrowa
  HUMOR  2008-06-23 19:24:06 
fotografia cyfrowa
  Brudna matryca....  2008-06-23 00:00:49 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-14 19:42:15 
fotografia cyfrowa
  canon 400 mn f/5.6  2008-06-14 07:52:45 
fotografia cyfrowa
  Pytanie publiczne do Administracji.  2008-06-13 19:41:17 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-13 15:49:58 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-13 13:54:03 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-12 21:46:45 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-12 21:45:57 
fotografia cyfrowa
  Mam pytanie-wywołać zdjęcia  2008-06-12 20:55:19 
fotografia cyfrowa
  TRÓJMIASTO  2008-06-12 20:12:11 
fotografia cyfrowa
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | Strona 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa