| | |
piatkowa zabawa, czyli kategorie zdjec idealnych |
. .. . ... 2007-10-28 00:40:04 | | | kawalek o streecie bylo, ale trzeba rozwinac; i koniecznie o podrozach! |
raider 2007-10-28 00:43:27 | | | No dobra... może faktycznie już wystarczy... zostało jeszcze kilka kategorii do omówienia... może się czegoś nauczę... |
. .. . ... 2007-10-28 00:45:51 | | | moze ktos cos o makro wysmazy, i o podrozniczych? |
skimi 2007-10-28 00:47:50 | | | fantastyczny wątek. Po jego rozwinięciu i ewentualnej publikacji książki Polska może się stać światowym zagłębiem artystów, i tak trzymać. Z moich ulubionych podkategorii polecam 'portret z drabiny' i 'siedząca na palcach'.
'Portret z drabiny' to skrócona nazwa 'letniego portretu młodej i ponętnej, z drabiny'. Pora roku odgrywa priorytetową rolę, i co ciekawe nie z uwagi na światło a temperaturę (też nie barwową), która koreluje ujemnie z wagą odzienia. Młodość to czas, w którym traci się pewne umiejętności - tu chodzi o umiejętność zrobienia 'maślanych oczu'. Ponętność zawsze jest plusem a drabina w plenerze jednoznacznie kieruje myśli odbiorcy na hasło 'wysiłek artystyczny'. PRZEPIS: zapraszamy koleżankę, która ma nadzieję zostać naszą ukochaną (nie wiem jak to robią kobiety - chyba w ostatnim momencie odbijają miejsce na drabinie) na krotki spacer do parku w letni, możliwie najbardziej upalny dzień. Bierzemy aparat i dwuczęściową drabinę. Bardzo szybko (by makijaż się nie rozpłynął i drabina nie nadwyrężyła ręki) znajdujemy 'idealne miejsce', rozstawiamy drabinę i wspinamy się na nią z aparatem. Koleżanka zaskoczona sytuacją na wszelki wypadek robi maślane oczy (nie wiedząc czego się teraz spodziewać) i podchodzi do drabiny (żeby lepiej słyszeć ewentualne wyznania). Teraz wystarczy zrobić pstryk. Efekt za każdym razem jest murowany: maślane oczy i ten fantastyczny DEKOLT (w LD) przemycony 'niechcący' na nowatorski portret z wyrafinowaną perspektywą ścina z nóg męską część publiki. Wysokość ocen wprost proporcjonalna do wartości walorów okołoportretowych.
'Siedząca na palcach' to element kompozycyjny różnych wyrafinowanych artystycznie ujęć kobiecych, odsłoniętych nóg. Ponieważ powszechnie wiadomo, że kobiece nogi nie posiadają żadnych walorów estetycznych, gdy pięta znajduje się na tym samym poziomie co palce zdjęcia takie są niedopuszczalne na liczących się portalach (istnieją trzy hipotezy kto ich nie dopuszcza: a>mistrzowie, b>moderatorzy, c>modelki). Dlatego nogi kobiece zawsze przedstawiane są na palcach, gwarantuje to sukces nawet w przypadku prezentacji kobiety w pozycji niemożliwej (lewitująca na palcach) lub tak bardzo niezwykłej jak podczas obierania ziemniaków na zydelku, na palcach oczywiście.
Z wielką ciekawością czekam na dalsze przepisy, też chcę być wielkim artystą ;)) Pozdrawiam |
. .. . ... 2007-10-28 00:51:33 | | | skimi, doskonale studium, ja bym jeszcze dorzucila podkategorie "wychodzaca z kapieli" oraz "zagubiona na drodze" . |
MartaPlatek 2007-10-28 01:49:24 | | | ja myslę, że żaden artysta nie da rady żeby nie wiem jak się starał i stosował do Waszych zaleceń bo najlepszy przepis jak zostać największym i najbardziej znanym artystą to: narobić jak najwięcej szumu wokół własnej osoby najlepiej na forum poprzez pisanie bzdetów, można też od czasu do czasu dorzucić pożegnanie z melodramatem w tle typu " ja wielki i wrażliwy artysta odchodzę bo mnie nikt tu nie rozumie a Wy teraz mnie proście abym został" |
... . .. . . 2007-10-28 01:52:38 | | | Płatku... ja Cię proszę... nie odchodź! :)))
(na wszelki wypadek i całkiem szczerze) |
. .. . ... 2007-10-28 02:04:02 | | | i to tez jest cenna rada, i za to rowniez dziekujemy!!! |
jurekk 2007-10-28 02:37:36 | | | eeech! uśmiałem się do łez. Kapitalny wątek.
Może ktoś o osobie fotografującej, bo jak wiadomo powszechnie, wygląd fotografa to podstawa sukcesu. :) |
MartaPlatek 2007-10-28 02:38:01 | | | VanKert widać, że musisz jeszcze pocwiczyc ;D najpierw trzeba zawiadomiśc całe TWA o planowanym przedsiewzieciu, potem trzeba założyć specjalny wątek na forum ogłaszający ten fakt oraz opublikować specjalne zdjęcia podtrzymujące i przeciągajęce napięcie w całym melodramacie moze to byc np. płaczące dziecko zegnajace odlatujacego bociana bądź tez odlatujący bocian z płaczącym dzieckiem ;) |
... . .. . . 2007-10-28 02:51:18 | | | no i mamy pomysł na "Pożegnanie"... ;) |
wowa 2007-10-28 07:12:50 | | | Veraloe -> Dzieeeeń dooobryyyyy!!!
W przypływie szaleństwa wywołanego niską samooceną i fizycznym cierpieniem spowodowanym upadkiem z ukochanego piedestału, błagam: chłoszcz mię biczem swej satyry! Do bólu - chłoszcz!
I pij dziurawiec - dobrze robi na irytację! :o)))))
Udanego i płodnego (literacko!!!) dnia źyczę! |
Amused 2007-10-28 11:08:55 | | | "VERALOE: amused: watpie...
zbyt wielu "wirtuozow fotografii" ma dowcip ciezki niczym kowadlo, ups..."
w ich ciężki dowcip nie wątpię - z pewnością porady byłyby potraktowane serio:DDDD
gdybym bardziej pisać lubiła to może bym o fotografii podróżniczej napisała, bo tego najwięcej oglądam.
Ale chyba poczekam... |
. .. . ... 2007-10-28 12:57:38 | | | plateksniegu, sluszne uwagi o socjotechnikach fotografii;) no ale przeciez tutaj nie ma twa, tutaj sa same szczeeeeere opinie....
wowa, dzien dobry, widze ze nowy dzionek ci sluzy, i nie mozesz beze mnie zyc ;D dziekuje za porady zielarskie, ale nie potrzebuje, poza tym dziurawiec raczej na trawienie, a z tym nie mam problemow. co do chlosty-wiesz, trzeba sobie zasluzyc...
amused, sprobuj, ja sie wstydze, bo mi zaraz wowa powie zebym juz nic nie pisala, ze sie lansuje i co tam jeszcze ;) |
tt73 2007-10-28 13:58:19 | | | |
. .. . ... 2007-11-10 20:33:55 | | | kolejny weekend nadszedl, i kolejna butelka wina.
a co za tym idzie-kolejny przyplyw, jak to raczyl zaznaczyc nieoceniony kolega wowa, plodnosci. literackiej oczywiscie.
w nawiazaniu do pytania amused o doskonala fotografie podroznicza-drogi uzytkowniku, w tej materii zdania sa podzielone. czesc wybitnych wirtuozow fotografii uwaza, ze w zasadzie kazde zdjecie popelnione poza granicami wlasnej gminy kwalifikuje sie juz jako fotografia podroznicza; inni zas plasujac sie po przeciwnej stronie spektrum, uznaja ze tylko i wylacznie zdjecie wykonane w miejscu o odleglosci co najmniej 3 tysiecy mil powietrznych od miejsca zamieszkania-"bazy"-moze uchodzic za fotografie podroznicza z krwi i kosci.przyznajemy tu racje tej drugiej grupie, albowiem stanowi ona zdecydowana wiekszosc.
przeanalizujmy wiec ogolne zasady fotografii podrozniczej, tej z miejsc odleglych...
otoz nalezy wybrac sie w miejsce naprawde odlegle. takie, do ktorego niezbedne sa szczepienia przeciwko amebie, zoltaczce zakaznej oraz roznego rodzaju uwiadom. koniecznie trzeba przyjac te szczep[ienia, a w trakcie lub wkrutce po, uwiecznic te doniosla chwile-w ramach pierwszego zdjecia z cyklu. da to pozniejszym widzom poglad na to, jakimi jestesmy twardzielami, i jak wielkie jest nasze poswiecenie.
gdy, po wielu zapewne perturbacjach (opozniony samolot, terrorysci probujacy przejac stery, odebranie porodu u wspolpasazerki, zgasniecie jednego z silnikow, przymusowe ladowanie na polu ryzowym, itd) w koncu stopa nasza stanie na odleglym ladzie (niech to bedzie, powiedzmy, pakistan, albo kongo), odetchnawszy z ulga, udajemy sie do hotelu. hotel koniecznie musi znajdowac sie w dzielnicy slumsowej, i byc rudera podparta deskami, prawdziwy podroznik nie zhanbi sie 3-gwiazdkowym hotelem dla burzujow. chodzi w koncu o prawdziwe wczucie sie w klimat, o stanie sie jednoscia z miejscem i ludzmi, o jing i jang, ktore ulegna zespoleniu...
po zasymilowaniu sie, zaklejamy aparat brunatno-szata tasma klejaca, by wygladal na stary, nic nie wart grat po przejsciach-naturalnie, by nam tubylcy nie ukradli, a jak wiadomo, tubylcy to straszliwa holota, gotowa obedrzec nas z ostatniej pary majtek.
przed wyjsciem nie zapomnijmy o stroju, stroj jest waznym elementem podroznika. koniecznie spodnie i koszula w kolorze khaki, koniecznie buty traperskie (w ostatecznosci doc martens) lub 'do lazenia", timberland w kolorze zoltym-najlepiej mocno znoszone, gdyz wiadomo, wiele przeszly (nomen omen!). na glowe kapelusz chroniacy przed sloncem i atakiem dzikich pszczol (nigdy nie wiadomo, na co sie z dziczy czlowiek moze natknac), zas za pasem koniecznie noz typu finka. (mozna zatknac za cholewe buta).
tak odziani, zawieszamy nasz sfatygowany aparat(ha ha! tubylcy jak wiadomo, najmadrzejsi nie sa, i nabiora sie na pewno!) na szyje, i dziarsko ruszamy "na miasto".
tu mala uwaga: w zwiazku z tym, ze w odleglych rejonach zazwyczaj jest goraco, po chwili dziarskiego marszu zaczynamy odczuwac skutki upalu. nasze odzienie, jakkolwiek konieczne i oczywiscie, jedyne mozliwe, zaczyna prztklejac nam sie do skory, stopy niemilosiernie ocieraja sie o twarda skore butow, noz wrzyna sie w udo...ale nic to, idzmy dalej, jestesmy przeciez prawdziwymi podroznikami!
zar leje sie z nieba, tubylcze dzieci taplaja sie z sciekach na ulicy, muchy kraza nad kawalkami miesa o watpliwej proweniencji, wystawionego na sprzedaz...docieramy do serca dzikiego rejony, gdzie czas toczy sie sobie tylko znanym rytmem. nadchodzi wiekopomna chwila-przygotowujemy nasz aparat do strzalu. w tym celu -zasada numer jeden-absolutnie nie kadrujemy! zdjecie ma wygladac na "strzelone" w niesprzyjajacych okolicznosciach, pod naporem tubylczej halastry, ktorej nie podoba sie "kradziez duszy", ba, ma byc reportazem z ucieczki!
przechylamy wiec aparat lekko pod katem 195 stopni, ignorujemy usmiechnietego starca na wprost, w drzwiach sklepu, ignorujemy tez grupe dzieci, machajacych w naszym kierunku. w kadrze ma zmiescic sie kawalek odrapanego auta (najlepiej mini bus volkswagena z lat 70-tych), wychudzony pies oraz wsciekla twarz tubylca, zmierzajacego w naszym kierunku. skad wziac wscieklego tubylca? przepis jest prosty-wykrzykujemy w jego strone :"niech zyje ameryka!", po czym strzelamy i bierzemy nogi za pas.
udalo sie. mamy doskonale zdjecie podroznicze o walorach reporterskich, ukazujace nasza ciezka prace i poswiecenie, oraz-przede wszystkim-prawdziwe oblicze Odleglego Rejonu.
ze spokojnym sumieniem mozemy teraz udac sie do hotelu w lepszej dzielnycy miasta, by strzelic jakis dystynktywny zabytek, powiedzmy, najwazniejsza swiatynie. swiatynie z reguly sa piekne, wiec jakkolwiek ja sfotografujemy, wywola zachwyt-spokojna glowa.
po tak pracowicie spedzonym dniu udajemy sie do naszych slumsow, zabieramy walizki i kupujemy pokoj w poblizu swiatyni, razem z naszymi wspolpasazerami z samolotu. wieczorem, przebrawszy sie w wygodne bermudy oraz klapki, udajemy sie do baru przy basenie i dzielimy opowiesciami o naszych niesamowitych, mrozacych krew w zylach przygodach...zilustrowanych fotografiami, rzecz jasna.
bon voyage! |
Mordecai 2007-11-10 21:21:54 | | | o rety... jak u Faulknera :-o |
. .. . ... 2007-11-10 21:23:05 | | | marta, znaczy podoba ci sie?
;) |
Mordecai 2007-11-10 21:24:30 | | | nie wiem... nie zdołałam się przedrzeć przez tę powódź elokwencji ;-p |
. .. . ... 2007-11-10 21:25:23 | | | jezusie, "WKROTCE" ma byc.tak to jest, jak sie nie sprawdza po wystukaniu na klawiaturze pozbawionej liter.
serdecznie przepraszam wrazliwych na ortografie. |
. .. . ... 2007-11-10 21:25:44 | | | marta, smialo, nie poddawaj sie;) |
... . .. . . 2007-11-10 21:33:10 | | | dużo tego... ;)
ja to sobie poczytam przy piwku... czyli nie w tym momencie... :) |
. .. . ... 2007-11-10 21:57:50 | | | vankert, to co ty robisz w sobotni wieczor???
mr sepia, hm, ale co: "tak"?
tak wlasnie jest, rozumiem...?:) |
Gdynianin 2007-11-10 22:15:52 | | | No, właśnie czytam przy piwku - Veraloe - lektura Twego posta to coś, czego brakowało mi, aby pogodnie zakończyć dzisiejszy dzień. Jeśli nawet butelka wina o której wspomniaś na początku była katalizatorem Twej światłej perory, to wiedź, że szczerze Cię podziwiam - za lekkość towarzyszącą Twemu językowi, swadę, a zarazem swobodę jakże precyzyjnych sformuowań.
Nie przejmuj się ''litrówkami" - Twe "wkrutce" zostało pochłonięte przez doskonałość całości tak, jak jedno gorsze pociągnięcie pędzla w składowych dzieła Van Gogha.
Mnie charakteryzuje odwrotność - jak najmniej słów, jak najwięcej treści. Tu widzę przeciwieństwo - jakże miłą była lektura.
Pozdrawiam - Arkadiusz. |
1 | 2 | 3 | Strona 4 | 5 | 6 | |