fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
Loginfotografia cyfrowa
fotografia cyfrowaHasłofotografia cyfrowa
fotografia cyfrowafotografia cyfrowaZapamiętajfotografia cyfrowa
fotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowafotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
Dyskusje na forum
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
  Kupię połówkę ;)  2011-09-07 00:54:40 
fotografia cyfrowa
  nocne niebo?  2011-09-07 00:43:54 
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
  pierścienie pośrednie.  2011-09-06 11:17:30 
Ja temu nie zaprzeczam, wręcz przeciwnie, tylko po jaką cholerę trzymać się, jak pijany płotu, nastawienia obiektywu na nieskończoność?! Gdyby obiektywy były zafiksowane w takiej nastawie, to nie można by było wyostrzyć w mniejszej odległości, a one jednak mają regulację;) Pierścień dający z np. obiektywem Canon EF 1,8/50mm skalę 1:1 na FF jest wielkości ca 41 mm, bo tubus wysuwa się ok 9mm dając minimalną odległośc ostrzenia 45 cm, a są przecież stałki mające większy wysuw, np. Pentacon 1,8/50mm ostrzy od 33 cm. Zdjęcia macro z obiektywem zafiksowanym na nieskończoności nie będą ani ciut lepsze ;)
Takie zafiksowanie oniektywu ma sens tylko wtedy, gdy chcemy osiągnąć bardzo konkretną skalę odwzorowania i do jej osiągnięcia potrzeba nam dobrać precyzyjnie wielkość pierścienia pośredniego, ale to jest aptekarska robota, w praktyce nikt się tak nie bawi. Obiektywy stricte macro mają oznaczenia skali odwzorowania na tubusie.

Inne ciekawostki to takie, że w macro ogniskowa nie ma praktycznie znaczenia dla GO, która będzie przy tej samej przesłonie taka sama dla różnych ogniskowych w tej samej odległości przedmiotowej, natomiast im krótsza ogniskowa, tym więcej tła za obiektem widać, przez co robi się ono bardziej czytelne, więc trudniej wyizolować obiekt zdjęcia.
Następna ciekawostka: przy względnej skali odwzorowania, tj takiej, która będzie porównywalna w stosunku do boku klatki obrazowej, na aparatach z cropem trzeba robić zdjęcia z odległości 1,5x (Nikon) lub 1,6x (Canon) lub 2x większej (Olympus), niz na FF, a zysk wynosi nawet ponad 2 stopnie przesłony, tzn. na f=8 przy cropie mamy GO jak na FF przy f=16.
Kolejna ciekawostka: cyfrowe aparaty kompaktowe mają obłędnie wielką głębię ostrości- także w macro- i to nie wyłącznie za sprawą relatywnie krótkich ogniskowych obiektywów w nich stosowanych, lecz za sprawą bezwzględnej skali odwzorowania, niezależnej od formatu klatki obrazowej. Im skala odwzorowania jest mniejsza (a fizyczne formaty matryc w kompaktach sa bardzo małe), tym GO jest większa, a przy tej samej bezwzględnej skali odwzorowania GO jest praktycznie taka sama dla wszystkich ogniskowych. Wystepuje tu zjawisko połączenia kątów widzenia właściwych obiektywom "pełnowymiarowym" z głębią ostrości właściwą obiektywom ultraszerokokątnym.
fotografia cyfrowa
  pierścienie pośrednie.  2011-09-06 00:18:42 
Z fizyką to jeszcze jako-tako, ale z praktyką, to już aby-aby ;)

Żaden obiektyw do aparatów małoobrazkowych i średnioformatowych nie osiąga maksymalnej skali odwzorowania w nastawieniu na nieskończoność, lecz w tym celu tubus się wysuwa do przodu zwiększając odległość od płaszczyzny ogniskowania, więc aby uzyskać skalę odwzorowania 1:1 (i to na formacie pełnej klatki małoobrazkowej 24x36mm) nie potrzeba dokładać pierścieni w ilości równej ogniskowej, lecz mniejszą o wysuw tubusa obiektywu. Jasność względna układu spada przy zastosowaniu pierścieni lub maksymalnym wysuwie dedykowanych obiektywów macro, natomiast dużo mnie spada (są mniejsze straty światła i mniejsze wydłużenie ekspozycji) przy zastosowaniu soczewek nasadkowych macro. Np. obiektywy macro Cosina 3,5/100mm osiągają z tubusa skalę 1:2, a przy dedykownej do nich soczewce nasadkowej skalę 1:1 przy stratach światła o ponad 1 EV mniejszych, niż obiektywy mające skalę 1:1 bezpośrednio z tubusa, a przy tym soczewka ta powoduje jedynie niewielki spadek kontrastu, co przy bardzo kontrastowych motywach się wręcz opłaca i łatwo się poddaje korekcji w obróbce zdjęcia.

Wewnętrzne ogniskowanie obiektywów owocuje relatywnym skracaniem się ogniskowej przy zwiększaniu skali odwzorowania, co prowadzi do konieczności bliższego przysuwania czołówki obiektywu do fotografowanego motywu oraz zmianą kąta widzenia obiektywu w kierunku krótszej ogniskowej. Np. taki obiektyw z wewnętrznym ogniskowaniem, jak zoom Sigma IF AF 3,8-5,6/28-135mm macro, który przy 135mm osiąga skalę odwzorowania 1:2 zachowuje się pod wzgledem perspektywy w tym ustawieniu jak obiektyw 100mm, a pod względem dosunięcia obiektywu do motywu wręcz jak 50mm.
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-21 11:25:15 
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-20 21:24:02 
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-20 19:24:39 
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-20 01:34:00 
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-18 19:02:31 
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-18 08:23:07 
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-17 01:37:02 
Takie postępowanie firm wynika z ogólnej tendencji rynkowej, że praca stanowi wartość samą w sobie, obojętnie czy jest ona komuś potrzebna, czy nie.
Stoją za tym OFE, które swoje zyski generują ze składek płaconych od wynagrodzeń za pracę. Nie ma pracy= nie ma płacy=nie ma składek, więc trzeba stymulować produkcję (za którą idą usługi) i produkuje się rzeczy o krótkim terminie użyteczności, aby dalej móc produkować następne i tak dale, a przy okazji marnować energię i surowce, rujnować środowisko, nie przestając po drodze pierniczyć o oszczędności, obniżeniu energochłonności i ekologii.

Można przypuszczać, że już 10 lat temu producenci mogli wypuścić masowo na rynek aparaty, które wypuszczają dopiero teraz, i tłuc je przez te 10 lat w niezmienionej postaci, ale pewnie ogólna ilość wyprodukowanych sztuk była by znacznie mniejsza, zatrudnienie w branży niższe, płacone do OFE składki również mniejsze. Nie ma jeszcze zwyczaju płacenia ludziom za nic poza unijnym ewenementem dopłacania rolnikom do nieużytków, aby dalej leżały odłogiem. Wszystko, co jest potrzebne ludziom do życia, da się wyprodukować angażując ułamek z ogólnej liczby zatrudnionych i ten ułamek maleje wraz z rozwojem techniki i technologii, więc coraz więcej ludzi może nie pracować, a być zaopatrzonymi w niezbędne środki, bo poziom sił wytwórczych to umożliwia. A jednak wmawia się wszystkim i każdemu, że jego praca jest niezbędna i jak jej nie ma, to powinien sobie jakąś zorganizować, chociaż poza OFE nikt kompletnie jego roboty do niczego nie potrzebuje.
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-16 03:52:23 
Prorok jakiś z Zimbabwe mi się zalągł, kuźwa;)

O czym ja do Was, ludkowie, rozmawiam, czy któryś to w ogóle załapał?

Ja piszę literalnie o tym, że: automatyczne i ręczne nastawianie ostrości z obiektywem Canona jest prawidłowe i prawidłowo potwierdzane, a z innym obiektywem jest totolotek i to nie jest wina tego obiektywu, tylko działanie z premedytacją firmy Canon. Całymi latami ludzie psioczą na problemy ze współpracą różnych obiektywów z korpusami Canona i wieszają psy nie na tym, na kim trzeba je powiesić, a wydaje im się, że tacy mądrzy są, Tamron be, Sigma be, dandeliony be, a Canon cacy.

Ja piszę, że technologia pomiaru błysku nazywana przez Canona E-TTL to oszustwo mające usprawiedliwić zmuszanie klientów do zakupu lamp serii EX. Pomiar światła błyskowego w korpusach cyfrowych jest dokonywany albo przez matrycę, albo przez fotoelement w komorze lustra i mogły by one współpracować z lampami EZ. Najprawdopodobniej pomiar E-TTL opiera się nie na pomiarze przedbłysków (i jest to fajerwerk mający ogłupić użytkownika), ale na pomiarze odległości przez obiektyw, na która nastawiona jest ostrość, i jest korygowany przez fotodetektor w zależności od współczynnika odbicia swiatła przez obiekt, czyli generalnie działa to tak, jak system Nikona, tyle że Canon od początku EOS-ów analogowych ukrywa fakt, że jego obiektywy także mierzą odległość. Bo niby na jakiej podstawie miała by działać funkcja zadanej glębi ostrości, dla której dokonuje się ostrzenia na skrajne odległości aby aparat nastawił ostrość w odległości pośredniej, jeżeli nie jest to pomiar odległości? Jakieś równanie matematyczne się może bez niego obyć?

Ja piszę, że jesteśmy po prostu latami bezczelnie okłamywani i naciągani, a Wy mówicie: OK, tak ma być, nic nie trzeba zmieniać.

Aha, pewnie lada moment te Wasze L-ki, na które wydaliście ciężkie pieniądze zaczną wam ciążyć dokładnie tak, jak ważą, bo ich wartość zacznie spadać do ceny złomu. Konkurencją dla nich stanie się system oparty na mniejszej matrycy od APS-C, ale z obiektywami o dużo większej jasności i rozpiętości, mniejszy, lżejszy, poręczniejszy i o nie gorszym obrazowaniu.
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-14 16:29:59 
Współpraca Canona z obiektywami Sigmy byla dobra na początku systemu, a nie jest dobra obecnie nie z powodu Sigmy. Nie mam problemu z optyką Sigmy na EOS 620 i 650. Nic się w zasadach funkcjonowania obiektywów nie zmieniło od zarania dziejów, można nawet powiedzieć, że raczkujący system i niezależne peryferia do niego kiedy raczkowały, to mogły kuleć, a z czasem powinno się i jedno, i drugie dopracować., ale stało się odwrotnie. Co, silniki są coraz gorsze? Mikroprocesory są gorsze? Przecież to korpus steruje obiektywem, a nie odwrotnie. Jak jest ostro, co ma stwierdzić czujka w korpusie, to ma być ostre zdjęcie, a nie przejechane przez punkt ostrości. Jak czujka każe kręcić w lewo, to sygnał elektryczny do procesora silnika ma spowodować obrót w lewo, a nie się pultać w te i we wte.

Tak, klienta to "oni wszyscy" mają gdzieś, ale udają uczciwą konkurencję, postępują natomiast nieetycznie i należy to obnażać, i robić szum. Canon wynalazł napęd ultradźwiękowy do obiektywów. Czy myślicie może, iż inne firmy same dochodziły do obejścia patentów Canona, czy też po ciężkich bojach uzyskały licencje okupione niejawnymi ograniczeniami, że owszem, napęd sobie taki róbcie, ale "nasze" korpusy będą robiły co chciały z waszymi obiektywami?
Czy wydaje się Wam może, że tani i znakomity obiektyw Nikona 1,8/35 mm do APS-C jest pozbawiony pierścienia przysłon ze względów oszczędnościowych, czy ze względu na umowę z Canonem, aby nie można było tej optyki używać na jego korpusach? Czy brak jakiegokolwiek AF w obiektywach Samyang to przejaw impotencji technicznej tej firmy? Tanie obiektywy z AF robiło parę firm nieżależnych juz 20 lat temu. Czy format APS-C to technologiczna konieczność, czy manipulacja? W świetle tego, że współcześnie pełnoklatkowy 5D Mk 2 nie ma problemów z winietowaniem nawet szerokokątnej optyki, bo jest to rozwiazane softwareowo, a i aberracje chromatyczną załatwia się na tej samej drodze, jest dla mnie więcej, niż pewne, że wprowadzenie formatu APS-C było oszustwem stulecia w historii sprzętu foto, bo takie rozwiązania programowe można było zastosować już 10 lat temu, nawet poza korpusem, jeśli w korpusie byłby większy problem.
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-14 02:10:13 
Czarnobiałykwadracie, za stary jestem na to, aby być beztroski i jeszcze łykać jak młody pelikan wodę każdą brednię speców od marketingu. Pierwszego EOS-a miałem zanim większość tutejszych bywalców przyszła na świat, czyli w 1990 r. Od tamtej pory budowałem system, bo kupno konkretnego aparatu do tego się sprowadza i uwiązuje się człowiek nie tylko do niego samego, ale do całego osprzętu też. Nawet średnice filtrów robią się istotne, gdy chce się przejść do innej "stajni". I systematycznie byłem robiony w konia przez producenta, jak większość użytkowników jego sprzętu z tą jednakże różnicą, że ta większość, gdy spece od marketingu mówili, że "trzeba płacić", to bezrefleksyjnie płaciła, a ja mówiłem "walcie się" ;) Od któregoś tam modelu zaczęły się kłopoty ze współpracą z obiektywami firm niezależnych, więc nie zmieniłem korpusów na nowsze, bo ze starymi (i pierwszymi w ogóle) EOS 620 i EOS 650 pracowało mi każde szkło, i każda lampa. Jakoś te modele mogą pracować ze wszystkimi Sigmami i Tamronami, M-42 etc. Potem okazało się, że nabyta za niemałe przecież pieniądze lampa EZ-540 nie nada się do cyfrówek (o obiektywach do lustrzanek APS-C na razie nawet nie wspominam, bo to odrębna ściema Canona). W pewnym momencie stwierdziłem jednak, że wszelkie utrudnienia pod względem współpracy korpusów z różnym osprzętem są "nietechnologiczne", czyli nie są w żaden sposób uzasadnione merytorycznie, są to więc utrudnienia celowe, mające napędzić Canonowi sprzedaż własnego sprzętu, czyli de facto jest to wyłudzanie pieniędzy od klientów, którzy wpakowali się w system, piernicząc im farmazony o trudnościach technicznych z kompatybilnością. Nigdy producent tego oficjalnie nie przyzna, więc wszystko co mówi, to bujda. Jak piszę takie rzeczy na forum użytkowników Canona, to wątek wytłuszczony i przybity na tapetę, bo interesujący poprzednio z innego względu- nagle jest zamiatany pod dywan, albo nie ma żadnych refleksji ze strony innych użytkowników, co wydaje mi się cokolwiek nienormalne.

Nie rozumiem was po prostu, jak możecie się dawać bez końca prowadzić na pasku bez żadnego protestu. Rozwodzicie się jak sobie poradzić z problemami typu "potwierdzanie ostrości przez adapter z dandelionem", a nie zwracacie uwagi, że jest to celowe utrudnienie Canona, aby były z nim problemy, i że problem jest w zasadzie permanentnie nierozwiązywalny technicznie ze strony użytkownika. Dandelion i mikrochipy w obiektywach nie służą wyłącznie do informowania korpusu jaki jest obiektyw, ale także CZYJ to jest obiektyw. Dzisiaj, pakując się w jakiś system, należy się spodziewać w bliskiej przyszłości takiego samego pogrywania sobie przez producentów z klientami, i nigdy nie jesteśmy informowani, na jak długo starczy nam tego, na co wydaliśmy dopiero co ciężko zarobione pieniądze.

A że EOS-y 30 i 33 nie mierzą światła z obiektywami M-42 wiem odkąd weszły na rynek, i jest to oczywiście sztuczne utrudnienie, bo absolutnie nieuzasadnione technicznie, i naprawdę było o co mieć pretensje do Canona.

Sama geneza bagnetu EF jest także jedynie zabiegiem marketingowym, bo jak to pokazały Nikon i Pentax można było nie robić aż takiej rewolucji, a automatykę programową realizowały nawet obiektywy FD na drodze mechanicznej nie gorzej, niż EF sposobem elektromagnetycznym.
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-13 09:17:23 
Zacząłem o Canonie, a spoczęło na Pentaxie ;)

Oczywiście, że firmom zależy na sprzedaży, więc robią wszystko, aby ją zwiększyć, ale chodzi o metody. Canon w swoich aparatach dysponuje technologiami, którymi się oficjalnie nie chwali udając, że on ich nie ma, ma natomiast konkurencja. Np. pomiar odległości przez obiektywy jest wykorzystywany w EOS-ach od pierwszego modelu analogowego, a ludziom się wydaje, że to działka Nikona od stosunkowo niedawna.

Mnie chodzi o współpracę z lampami i o nastawianie ostrości. W przeciwieństwie do np. Nikona wszystkie dedykowane lampy Canona nie mają własnego fotosensora i zmuszone są do korzystania pomiaru swiatła czynionego przez aparat. W pewnym momencie rozwoju sprzetu analogowego Canon wprowadził nowy rodzaj automatyki błysku nazwany E-TTL wraz z lampami serii EX. Te lampy współpracowały z nowszymi korpusami analogowymi zarówno w trybach TTL, A-TTL jak i E-TTL, natomiast ponoć do lustrzanek cyfrowych mogły mieć zastosowanie jedynie one w trybie E-TTL, bo jest to innaczej rozwiązany pomiar błysku i normalny pomiar światła odbitego od kliszy nie maże być zastosowany, co czyni starsze lampy EZ bezużytecznymi dla posiadaczy sprzętu cyfrowego.

Tymczasem prosty eksperyment pokazuje, że Canon kłamie i świadomie wyłudza od klientów pieniądze na zakup nowych lamp.
Oto eksperyment: lampa wudowana w korpus np. 550D ponoć pracuje w trybie E-TTL. I faktycznie, jeżeli założymy obiektyw z AF, to lampa wysyła jakieś przedbłyski przed głównym błyskiem i dopiero po nich następuje ekspozycja. Ale te przedbłyski odbywają się przy opuszczonym lustrze, a ani korpus, ani lampa nie mają na zewnątrz żadnych odbiorników światła błyskowego, może je mierzyć tylko czujnik ukryty pod lustrem, czyli tak, jak w lustrzankach analogowych. Następna faza eksperymentu: zakładamy manualny obiektyw przez redukcję bez dandeliona, więc aparat nie wie nawet, że ma obiektyw, i robimy zdjęcia z lampą wbudowaną przy przesłonach np. od F/2 do F/16. Lampa nie wysyła żadnych przedbłysków a otrzymamy jednakowo i poprawnie naświetlone klatki. Zatykamy nawet palcem żółtą lampkę wspomagania AF aby ona nie wpływała w jakikolwiek sposób na automatykę i otrzymujemy to samo, a więc pomiar błysku następuje albo bezpośrednio na matrycy, albo mierzone jest światło od niej odbite na czujniku pod lustrem, czyli np. z manualnym obiektywem lampa pracuje w zwykłym TTL i to korpus mierzy światło, lampa tu nic nie znaczy, mogła by to być także zewnętrzna lampa serii EZ.

Sprawa pomiaru ostrości. Odbywa się ona na zasadzie pomiaru zgodności fazowej dwóch promieni swiatła i FIZYCZNIE nie może zostać potwierdzona ostrość, gdy tej zgodności faz nie ma. Manualne ostrzenie z obiektywami Canon jest OK, natomiast zarówno w trybie AF, jak i i w manualu z obiektywami konkurencji ustawianie ostrości jest ...losowe.
fotografia cyfrowa
  Jest chryja, potrzeba pospolitego ruszenia  2011-07-12 16:56:27 
fotografia cyfrowa
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | Strona 6
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa
fotografia cyfrowa