| | |
Liczba punktów: 32459 za zdjęcia: 30097 za krytyki: 2362 Dyskusje na forum | motyw, jeżeli chodzi o różnice międzypłciowe to faktycznie tak jest, zresztą wystarczy zajrzeć do mojego portfolio :)
Jeżeli chodzi o pozowanie to ciężko tutaj określić granicę, bo niektóre dzieci pozują w sposób naturalny: są świadome, że robi im się zdjęcie, patrzą w obiektyw czekając na trzask migawki, równocześnie robią to z dziecięcą naturalnością (Kasia, Alunia). Inne dzieci próbują krygować się przed obiektywem - robioą miny, czasami zabawne pozy (udając np. dorosłe modelki), trzeba poświęcić im więcej czasu, pstryknąć kilka takich usztucznionych fotek (które czasami też są dobre, bo dziecięca naturalność jest w nich widoczna, mimo udziwnionych póz) a dopiero później zabrać się za fotografowanie naturalne. Równocześnie są zdjęcia pozowane, gdy z dziećmi można pracować jak z dorosłymi modelami, dbając o detale... chyba nigdy nie zabrałem się w pełni w ten sposób do pracy, owszem zdarzało mi się poprawiać rękę, czy powiedzieć "patrz tutaj", albo poprosić o kucnięcie, poważną minę, czy zatrzymanie na chwile w miejscu. Mimo wszystko zawsze to było w ramach zabawy z aparatem (klasyczne później: "pokaż jak wyszło", "ale tutaj nie widać, to nie cyfra" :)).
Ostatnio zastanawiam się nad próbami pozowanych zdjęć - jest kilka dzieci, któe dałyby radę, jednak mam wrażenie, że nie sprawi im to takiej radości.
-M |
| Heh, BernArt: Jeżeli chodzi o podpis pod fotką Julki Tomialutkiej, dokładnie o to chodzi. Robię zupełnie inne zdjęcia, chociaż niektózy się pytali o możliwość "wkręcenia" jakiegoś dziecka do reklamy (Björk). To jest jednak na tyle trudne, że praktycznie niemożliwe, bo dziecko musi przejść casting, chyba, że zna sie kogoś, kto zna kogoś. No, ale to prawidła życia ;)
Jeżeli chodzi o komercję to robiłem przez trzy, czy cztery lata zdjęcia w przedszkolu - jednej grupie. Fotografowałem po swojemu (siedząc na podłodze po turecku, między klockami) - więc zdjęcia nie miały charakteru przedszkolnych fotografii. Do tego dzieciaki były tak przyzwyczajone do obiektywu, że nie było efektu pozowania. Rodzice z radością kupowali tony zdjęć, bo były tańsze, niekonwencjonalne i takie po prostu "życiowe". Jednak sposób takiego fotografowania raczej kłóci się z możliwością wykorzystania komercyjnego (bo potrzeba wiele czasu i dobrej znajomości z dziećmi). Jeżeli chodzi o fotografię studyjną to bardzo jestem ciekawy, jak by mi szła tego typu praca z dziećmi, których nie znam.
-M |
oceny | 2006-04-14 11:12:38 |
| |
| TomiU: To ciekawe, że pokazujesz modelki, a nie pokazujesz własnej córci, dobrze powiedział Bern, że przecież jest najwdzięczniejszą modelką na świecie, bo jej zdjęcia nie są tylko pięknymi fotografiami, ale mają to coś o czym pisze anders: pokazują także duszę. Równocześnie pokazują to co chcesz pokazać, w pewien Twój indywidualny sposób, nie ma więc możliwości, by to odbierało prywatność, bo portret to składowa kilku rzeczy: tego kim jest modleka, kim chce być, tego jak ją widzi fotograf i jak potrafi do tego zaprząc technikę.
Twoje modelki są piękne, fotografujesz je w doskonały sposób, ale jak sam pisałeś - są cukierkami.
Twoja córcia na zdjęciu byłaby raczej mentalnym słodzikiem ;)
-M |
| |