| | |
Liczba punktów: 5821 za zdjęcia: 5403 za krytyki: 418 Członek KFP.
"... i nie będziemy musieli mówić o sobie, że jesteśmy geniuszami, bo inni powiedzą to za nas.." /A. Bursa/
"Dziękuję słońcu za światło" /James Nachtwey/
Serdecznie zapraszam do udostępniania, lubienia, i wsparcia duchowo osobowego mojego fana.
Za co bardzo dziękuję.
http://www.facebook.com/maciejowski.fotograf
Dyskusje na forum | @vilgefortz, no niby nie ma podstaw prawnych w samym fakcie usunięcia zdjęć, ale też nie muszę wierzyć, że regulaminy są pisane zgodnie z prawem, zwłaszcza, że budzą prawne kontrowersje. Choćby regulamin FM, nad którym spędziliśmy wiele czasu.
Poza tym kwestia ustawy o czasopismach w stosunku do portali internetowych nadal nie jest jasna, czy traktować je wszystkie jako wydawnictwa, czy nie.
Jeśli tak, to mają zastosowanie przepisy prawa prasowego, czy nie - pytań powstaje wiele. |
| vilgefortz, pamiętasz galerię ś.p. Michała Traczyka, która była na FM. Sytuacja nieco inna, ale ja zwróciłem się do rodziny zmarłego o zgodę na umieszczenie Jego prac.
Myślę, że tutaj analogicznie, administracja mogła zwrócić się do rodziny, czy nie mają przeciwwskazań. Moim zdaniem, ich prawnik poszedł po najmniejszej linii, bez uzasadnienia chuchając na zimne.
Ale, czysto teoretycznie - ciekawy jestem, jak prawnie wyglądałaby taka sytuacja, że rodzina wniosłaby pozew o niezasadne usunięcie galerii użytkownika. :) |
| Lomo i pinhole są odpowiedzią na rozwój, niekoniecznie sztuki fotograficznej ostatnich lat. Można traktować te zjawiska podobnie jak manifesty futurystów czy dada, a choćby porównać do zjawiska ready mades. Przyrównywano wtedy do rangi sztuki przedmioty codziennego użytku, nadając im nowego znaczenia, jak np. "Przedmiot do zniszczenia" Man Raya /był Polakiem z pochodzenia!/, ale też używanie dzieł sztuki do innych celów niż ich faktyczne przeznaczenie - np. obrazów flamandzkich jako desek do prasowania.
Czy zjawiska w sztuce są nią? Na pewno tak, bo nawet będąc unikalnymi, efemerycznymi zdarzeniami, stają się inspiracją, torują nowe drogi, dzięki nim sztuka ewoluuje. :) |
| Bo widzisz, proroku, amerykański popart, Warhol, Lichtenstein i inni, to kicz, ale wyniesiony do rangi sztuki, natomiast estetyka disco i jego biesiadnej formy, to sztuka poniżona i sprowadzona do rangi zaspokojenia najprostszych potrzeb. Czy kanapka z pomidorem to sztuka? :)))
Dla nie osobiście, lomografia jest ważną dziedziną zachowań artystycznych, manifestacją, formą wizualnego happeningu - sztuką takoż jest, ale tylko w połączeniu z proces tworzenia. Podobnie zresztą, jak współczesny powrót do źródeł, czyli pinhole.
Ale to moje zdanie. :) |
| @prorok, nie do końca tak jest - klient wybiera najtańszych, a nie najlepszych. W mediach jest podobnie, a sytuacje, że "Pan Józef był akurat w pobliżu i dzięki jego refleksowi udało mu się zrobić swoją komórką to zdjęcie..." zdarzają się często, bo to przyciąga czytelnika, który dowiaduje się, że też może, że dla niego też nadejdzie to jego 5 minut i wieś mu będzie zazdrościć.
Zobacz reklamę Olka Pena - fotografia nigdy nie była tak prosta!
Tak, proroku, pen_is fine. :))) |
| @prorok, otóż tak nie jest, w mojej pracy często spotykam się z przysłowiowym Kalim z "W pustyni i w puszczy" - ludzie mają tendencje do "naginania" prawa na swoją modłę i interpretowania go po swojemu. Z rozumieniem faktu, że działa w dwie strony, jest w naszym kraju wciąż jeszcze kiepsko, począwszy od przysłowiowego Jana Kowalskiego, a na prezydentach skończywszy.
A dla ciekawostki dodam, że nie tak dawno, podczas rozmowy z jednym z wyższych urzędników samorządowych zostałem zapytany, cytuję dosłownie "Niech mi pan powie, panie redaktorze, czego tak w ogóle dotyczy to prawo autorskie?" - poważnie!
Wejdźcie zresztą sobie do byle jakiego urzędu w obojętnie jakiej miejscowości w kraju, porozglądajcie się po ścianach i tablicach, a potem wejdźcie do biur i spójrzcie na ekrany kompów urzędniczych - zobaczycie i przekonacie się, jak rozumieją prawo autorskie i... gdzie je mają.
|
| @blexen, najwyższym prawem RP jest Konstytucja, a wszystko dalej jest tworzone w oparciu o nią.
Niestety, wybacz, ale to nie była ironia - Twoja wiedza prawna jest zatrważająco niska nawet jak amatora. Nie wiem, czy nie rozumiesz tych pojęć, czy starasz się je interpretować po swojemu, ale mam takie wrażenie, że zebrałeś sobie wiedzę encyklopedyczną wirtualnie, która złożyła Ci się w jedną całość, a następnie stworzyłeś swój jej obraz.
Mylisz się w każdej niemal informacji i nie piszę tego złośliwie, naprawdę. Jestem raczej zaniepokojony.
I naprawdę, zbierając informacje z Twoich wpisów, wynika z nich jedno, że aparat można mieć, ale użycie go już jest wg Ciebie przestępstwem, a tak naprawdę nie jest.
@CannonCat - nie każdy fotoreporter ma takie przejścia - ja nie mam, a jednostkowe przypadki, to raczej zapytania, niż incydenty.
Fotoreportera obowiązuje takie samo prawo, jak innego fotopstryka, z tym, że nas jeszcze obowiązuje prawo prasowe, bo nie focimy na spacerkach, tylko w ściśle określonym celu.
Natomiast prawo do fotografowania ma każdy i prawo to działa zarówno w stosunku do fotografującego, jak i fotografowanego, w zakresie, jaki określają ustawy.
Nie ma w Polsce prawa, które pozwalałoby na dyskryminację tej konkretnej grupy ludzi, czyli osób posiadających aparaty fotograficzne. |
| Dzisiaj fotografowałem służbowo - zazwyczaj tylko tak czynię w różnych miejscach objętych kiedyś, gdy istniał, zakazem fotografowania - na terenie należącym do PKP, czyli na peronach dworca. Czasami podchodzą do mnie funkcjonariusze SOK, a czasami nawet nie zwracają uwagi. Dzisiaj akurat mnie olali, ale w zimie podeszli do mnie pytali, co robię. Grzecznie odpowiedziałem, że pracuję nad materiałem interwencyjnym w sprawie zaniedbań PKP dotyczącym obowiązku odśnieżania peronów, bo grozi to nie bezpieczeństwem. Panowie spojrzeli na moją legitymację zawieszoną na szyi, poprosili tylko, żebym starał się tak focić, by nie byli w kadrze, po czym ukłonili się i odeszli.
Natomiast, gdy byłem w McDonaldzie, to kierownik wręcz nakazał mi usunięcie fot. Nie dyskutowałem z nim, tylko wyciągnąłem wizytówkę i poprosiłem, żeby na adres redakcji przesłali pozew, a jak będą mi przeszkadzać w wykonywaniu pracy, to chcąc mnie usunąć z obiektu, poproszę o wezwanie policji. Kierownik wtedy wyszedł, po chwili wrócił i poprosił, żebym nie fotografował więcej, bo... płoszę klientów.
Pozew nie przyszedł do dnia dzisiejszego.
O sytuacji z opublikowaniem wizerunku już kiedyś pisałem.
Ale do czego zmierzam - znajomość prawa to nie wszystko, bo nawet je znając, nie można być pewnym, że działa się dokładnie w jego literze, bo zazwyczaj w plecaku mam zestaw obiektywów, a nie przepisów i aktów wykonawczych do nich i bywa, że - jak każdy nieprawnik - mogę się mylić. Ważne jest natomiast to, by nie prowokować konfliktu i nie zachowywać się z pozycji "a ja wam, kurwa, pokażę, bo ja znam prawo". Często to jest powodem sporów pomiedzy fotografami a np. ochroniarzami, którzy, podobnie jak i my, wykonują swoją pracę i też są ludźmi.
Odnośnie fotografowania, to sama czynność w żadnym miejscu nie jest i nie może być zabroniona. Normuje to m. in. ustawa najwyższej rangi, którą jest Konstytucja.
Nawet w sytuacji, gdy jesteśmy przy wypadku, nikt nie zabroni nam wykonywania czynności focenia. Nie można i to nawet fotoreporterom, przekroczyć zabezpieczenia policyjnego, ale poza nim można sobie cykać do woli. Nierzadko się zdarza, że fotografując takie zdarzenia, prokurator, bo to w jego jest gestii, nie robi problemów z wejściem na teren zamknięty. Zazwyczaj wtedy, oficer operacyjny prosi, by nie fotografować jego i to należy uszanować.
Natomiast dziwne jest to, że fotografuję w różnych, często ekstremalnych sytuacjach i nie mam podobnych problemów, a wiedzą, że focę w jednym celu - publikacji.
Może warto zmienić nastawienie "mi się należy" na bardziej ugodową postawę i będzie lepiej. :) |
| |